Sprawa Magdaleny Żuk, która 7 lat temu zmarła podczas wycieczki w Egipcie, nadal nie jest zakończona. Śledztwo w sprawie jej śmierci zostało przedłużone do końca grudnia br. Prokuratorzy nadal czekają na dodatkowe informacje od strony egipskiej. - Wystąpiliśmy o przesłuchanie dwóch biegłych, którzy uczestniczyli w wydaniu opinii toksykologicznej - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Do tragedii doszło w kwietniu 2017 roku po tym, jak 27-letnia Magdalena Żuk poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa-Alam w Egipcie. Tam ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. Kiedy znajomy 27-latki przyjechał do Egiptu, żeby zabrać ją do Polski - dowiedział się, że kobieta nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala, w którym przebywała.
Śledztwo polsko-egipskie
- W momencie, jak tylko doszło do śmierci Magdaleny Ż., na miejsce pojechał polski prokurator wraz z biegłym w zakresie medycyny sądowej. Tam uczestniczyli w sekcji zwłok, po czym zwłoki zostały przywiezione do Polski i ponownie wykonano sekcję. Później uzyskano część materiałów ze strony egipskiej, ale niestety, jeśli chodzi o egipskie prawodawstwo dotyczące udzielania pomocy medycznej, ono zdecydowanie odbiega od naszego. Od samego początku żądamy od strony egipskiej dodatkowych informacji, danych i one nam były uzupełniane, ale nie w takim stopniu, który pozwoliłby na merytoryczne zakończenie postępowania - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Śledztwo w tej sprawie jest przedłużone do 31 grudnia 2024 roku.
- Oczekujemy na dodatkowe informacje od strony egipskiej, wystąpiliśmy o przesłuchanie dwóch biegłych, którzy uczestniczyli w wydaniu opinii toksykologicznej. Mimo noty ponaglającej do chwili obecnej tych materiałów z Egiptu nie otrzymaliśmy, a one są konieczne do tego, żeby nasi biegli w Polsce wydali kompleksową opinię toksykologiczną, która pozwoli na to, aby jakoś decyzję merytoryczną w tej sprawie podjąć - wyjaśnia rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej.
"Nie było udziału osób trzecich"
Prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska dodała, że "z opinii biegłych wynika, że te obrażenia, które u pani stwierdzono powstały na skutek upadku z wysokości". "Na jej ciele nie stwierdzono śladów świadczących o tym, że została pobita, że był udział osób trzecich" – podkreśla.
Śmierć w trakcie wakacji w Egipcie
Przypomnijmy, że 27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia 2017 roku poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa Alam w Egipcie. Po dwóch dniach jej zachowanie zaniepokoiło partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny. Dlatego mężczyzna zaplanował wcześniejszy powrót Magdaleny Żuk do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że Magdalena Żuk nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala w Marsa Alam, gdzie przebywała.
Śledztwo w sprawie śmierci polskiej turystki nadal prowadzi Prokuratura Okręgowej w Jeleniej Górze. Polski prokurator i patomorfolog brali udział w sekcji zwłok przeprowadzonej w Egipcie. Czynność ta była następnie wykonana także w Polsce. Zabezpieczono wiele dokumentów, w tym znajdujących się na elektronicznych nośnikach danych, a także opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, toksykologii, biologii, informatyki, psychiatrii i psychologii.
Przebadano bagaż pokrzywdzonej, jej telefon komórkowy i uzyskano liczne dane teleinformatyczne. Przesłuchano w charakterze świadków członków rodziny pokrzywdzonej, jej byłych partnerów, znajomych, osoby podróżujące z nią samolotem, a także przebywające z nią w Egipcie – w sumie około 200 osób.
Siedem lat śledztwa
Prokuratorzy badają sprawę śmierci polskiej turystki od maja 2017 roku. Do tej pory ustalili, że wobec kobiety nie była stosowana "przemoc o podłożu seksualnym lub jakakolwiek inna". Według ustaleń śledczych bezpośrednią przyczyną śmierci 27-latki były obrażenia odniesione przez nią na skutek upadku z dużej wysokości. I choć postępowanie prowadzone jest w sprawie o zabójstwo, to - jak wskazuje prokuratura - ostateczna kwalifikacja zostanie przyjęta po zgromadzeniu i analizie całości materiału dowodowego. Śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk było już kilkakrotnie przedłużane.
Rodzina domaga się zadośćuczynienia
Rodzina zmarłej w Egipcie Magdaleny Żuk domaga się zadośćuczynienia od biura podróży Rainbow Tours z Łodzi. Nie wiadomo jednak o jaką kwotę chodzi. "Uważamy, że biuro nie dopełniło swoich obowiązków dotyczących opieki. Kontakt z rodziną opierał się na nastoletniej siostrze. Nikt nie kontaktował się z tatą, który miał być powiadamiany w razie jakiegokolwiek wypadku" - mówiła w lipcu Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.
Jak dodała, w ten sposób chce uczulić biuro podróży na błędy, jakie popełniło. "Jeśli ma to pomóc chociaż jednej osobie, czy uratować jedno życie, to po to robimy. Moja siostra została skrzywdzona. Bardzo skrzywdzona. A ostatnim etapem była jej śmierć. A można było temu zapobiec" - powiedziała Cieślińska.
Zdaniem mecenasa Piotra Paduszyńskiego, rodzina zmarłej przedstawia roszczenia finansowe, które zdaniem biura nie mają podstaw. "Do wypadku doszło w szpitalu i biuro nie odpowiada za to, co tam się wydarzyło. Wnosiliśmy o oddalenie powództwa i podtrzymujemy to stanowisko" - dodał adwokat.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com, archiwum prywatne