Posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli zwołanie sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych w sprawie śmierci 34-letniego Bartosza z Lubina (Dolnośląskie). Grzegorz Schetyna, poseł KO i były szef MSWiA powiedział, że przedstawiciele prokuratury i policji będą musieli odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących sposobu przeprowadzenia interwencji.
- W sprawie śmierci 34-latka z Lubina jest bardzo dużo znaków zapytania, przedstawiciele prokuratury i policji będą musieli na nie odpowiedzieć na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych - oświadczyli w czwartek posłowie Koalicji Obywatelskiej.
Poseł KO Tomasz Szymański (głosował przeciw ustawie anty-TVN), wiceprzewodniczący komisji spraw wewnętrznych i administracji, poinformował na konferencji prasowej, że w środę grupa posłów wystąpiła o pilne zwołanie posiedzenia tej komisji w związku z wydarzeniami w Lubinie, gdzie 6 sierpnia po interwencji policji zmarł 34-letni mieszkaniec tego miasta. Wniosek został złożony przez posłów KO, Lewicy i KP-PSL. Szef komisji Wiesław Szczepański z Lewicy (głosował przeciw ustawie anty-TVN) poinformował, że posiedzenie odbędzie się na początku września.
Schetyna chce komisji
- Tam jest bardzo dużo znaków zapytania - powiedział na konferencji prasowej Grzegorz Schetyna (głosował przeciw ustawie anty-TVN), poseł KO i były szef MSWiA, zapowiadając, że posłowie będą przyglądać się funkcjonowaniu policji i prokuratury, bo sprawę śmierci 34-latka z Lubina trzeba wyjaśnić. - Mówię to jako były minister administracji i spraw wewnętrznych, bo wiem, że parlamentarna kontrola nad funkcjonowaniem rządu jest absolutnie czymś kluczowym - podkreślił.
Schetyna zaznaczył, że wszyscy widzieli nagranie z interwencji policji w Lubinie i to, w "jak nieudolny sposób funkcjonariusze nie mogli poradzić sobie z 34-latkiem, nie byli w stanie skuć go i tej interwencji przeprowadzić".
Stwierdził też, że "Dolny Śląsk jest ciężko doświadczony przez tragiczne historie tego typu" i przywołał sprawę Igora Stachowiaka, który w maju 2016 r. zmarł we wrocławskim komisariacie, a policjanci zostali skazani za przekroczenie uprawnień i znęcanie się. Ocenił, że sprawa ta jest zbliżona do tego, co wydarzyło się w Lubinie. - Nie zostawimy tej kwestii, będziemy ją wyjaśniać, będziemy oczekiwać od Rzecznika Praw Obywatelskich, że podejmie aktywność w tej sprawie - zapowiedział Schetyna.
Według posła trzeba postawić pytania o sposób prowadzenia szkoleń policjantów, bo widać "ich kompletną amatorszczyznę" i niezdolność podejmowania właściwych decyzji w trudnych sytuacjach, patrząc na to, że w Lubinie "przez wiele minut nie mogli ubezwłasnowolnić osoby, która była pod wpływem narkotyków lub dopalaczy, co w ostateczności doprowadziło do jej śmierci".
Ponadto - stwierdził polityk PO - trzeba też zapytać, w jaki sposób informuje o sprawie prokurator, który "nie dopuszcza razem z biegłymi do obecności rodziny przy sekcji zwłok". Dodał, że jeżeli obecnie policja i prokuratura nie chce informować opinii publicznej, to ich przedstawiciele "będą musieli to zrobić na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych i administracji".
Poseł Borys stawia kluczowe pytania
Z kolei poseł KO Piotr Borys (głosował przeciw ustawie anty-TVN), który niedługo po wydarzeniach w Lubinie zapowiedział interwencję w sprawie działań policji, podkreślił, że na prośbę rodziny zmarłego 34-latka, posłowie pomagają w tym, by sprawa była prowadzona transparentnie i żaden fakt nie był pominięty.
Poinformował, że w czwartek po godz. 13.30 rodzina wraz z pełnomocnikami prawnymi będzie miała konferencję prasową, gdzie przedstawi "swoją opinię w tej sprawie, bezpośrednio już po tym, kiedy widziano ciało Bartka". - Nie wygląda to dobrze - dodał.
Borys stwierdził, że są rozbieżności pomiędzy tym, co mówił rzecznik komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu o momencie śmierci 34-lata z Lubina, a "co innego twierdzi prokuratura i pogotowie ratunkowe". - Dlaczego policjanci tak interweniowali, dlaczego nie pomagali, nie reanimowali tego chłopaka do czasu przyjazdu karetki, dlaczego prokuratura ukrywała przed rodziną moment sekcji zwłok, dlaczego nie pozwoliła na ocenę ciała Bartka i uczestnictwa? Te pytania muszą być postawione, aby ta sprawa mogła być wyjaśniona w stu procentach - podkreślił Borys.
Poseł Szymański oświadczył, że w interesie Polek i Polaków jest zadanie wielu pytań wicepremierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, szefowi MSWiA Mariuszowi Kamińskiemu oraz Komendantowi Głównemu Policji Jarosławowi Szymczykowi, a najważniejszym z nich jest, "czy Polki i Polacy w państwie PiS mogą się czuć bezpieczni".
- Musimy zrobić wszystko, żeby chronić Polki i Polaków od nieumiejętnych interwencji, od czynów, które zamiast zachować bezpieczeństwo życia i zdrowia będą wręcz działać w drugą stronę. Dlatego czujemy się zobowiązani, żeby zrobić wszystko, żeby państwo PiS chroniło zdrowie i życie Polaków, a nie przyczyniało się do jego utraty. Dlatego też komisja spraw i administracji w możliwie najszybszym terminie, na kolejnym posiedzeniu Sejmu zajmie się tą sprawą - powiedział Szymański.
Śledztwo prokuratury
Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu w środę rano skierowała wniosek do Prokuratury Krajowej o przeniesienie sprawy śledztwa poza obszar regionu wrocławskiego.
Sekcja zwłok 34-latka odbyła się w poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Prok. Arkadiusz Kulik przekazał we wtorek, że sekcja "nie wykazała zmian urazowych, które byłyby bezpośrednią przyczyną zgonu mężczyzny". Jak dodał, biegli zaznaczyli, że w celu ustalenia przyczyny i mechanizmu zgonu 34-latka niezbędne jest przeprowadzenie dalszych badań, w tym badań toksykologicznych i histopatologicznych.
Również we wtorek pełnomocniczka rodziny 34-latka, adw. Renata Kolerska powiedziała, że prokuratura odmówiła rodzinie wydania protokołów sekcji oraz oględzin zwłok. Pełnomocniczka rodziny zapowiedziała złożenie wniosku o przeprowadzenie ponownej sekcji zwłok, tym razem w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu.
Dwie wersje wydarzeń
Film z podjętej 6 sierpnia interwencji policji trafił do internetu. Dolnośląska policja w wydanym kolejnego dnia oświadczeniu poinformowała, że funkcjonariusze udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków. Z wyjaśnień policji wynikało, że skierowani na miejsce funkcjonariusze próbowali wylegitymować i uspokoić mężczyznę. Ten jednak nie reagował na polecenia. W rezultacie policjanci obezwładnili 34-latka, używając kajdanek i chwytów obezwładniających.
Kolejnego dnia policja podała, że mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. W mediach pojawiły się relacje świadków zdarzenia, zdaniem których śmierć 34-latka nastąpiła jeszcze podczas interwencji.
W poniedziałek wieczorem poseł Borys opublikował na Twitterze pismo Prokuratury Rejonowej w Lubinie, w którym można przeczytać, że "według oświadczeń ratowników po tym, jak przyjechali na ul. Traugutta w Lubinie na zgłoszenie do Bartosza S., dokonali sprawdzenia tętna, ciśnienia, lecz parametry te były niewyczuwalne". "Według ratownika zgon pokrzywdzonego stwierdzono już na ul. Traugutta. Stwierdził także, że z tego powodu nie podejmowali żadnych czynności resuscytacyjnych" – czytamy w piśmie.
Wcześniej tego dnia, na briefingu prasowym, podkom. Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące interwencji, zapewniał, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę zespołowi medycznemu, zachowane były jego funkcje życiowe, wyczuwalny był oddech i tętno. Dodał też, że policjanci, którzy brali udział w interwencji nie zostali zawieszeni w obowiązkach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24