- Obiecał, że znajdzie mi pracę, jak "sprawa przyschnie" - tak o Rafale Dutkiewiczu mówi dziś jego były już zastępca Michał Janicki. Twierdzi, że jego odwołanie ma chronić wizerunek prezydenta.
Rafał Dutkiewicz zwolnił Janickiego we wtorek, za - jak tłumaczył wtedy - "niedopilnowanie rozliczeń ostatnich dwóch imprez na Stadionie Miejskim, czyli Polish Masters i koncertu Queen".
Były wiceprezydent twierdzi, że powód dymisji był zupełnie inny: - Jestem przekonany, że moje odwołanie miało na celu wyłącznie ochronę dobrego wizerunku Rafała Dutkiewicza - przekonuje w rozmowie z Gazetą Wyborczą Janicki. - Powiedział mi, że znajdzie dla mnie pracę, jak tylko sprawa przyschnie - dodaje.
"Tym się zajmował i za to brał wynagrodzenie"
Rzecznik prezydenta nie chce odpowiadać na pytanie, czy taka propozycja rzeczywiście padła. Zaprzecza jednak innym twierdzeniom Janickiego, między innymi temu, że nie był odpowiedzialny za rozliczenie dwóch ostatnich imprez, bo wszystkim miał się zajmować skarbnik miasta.
- Zdymisjonowany Janicki do momentu odwołania go ze stanowiska, ponosił pełną odpowiedzialność za cały zakres obowiązków i kompetencji, które wynikały z funkcji jaką spełniał. Był wiceprezydentem i szefem rady nadzorczej spółki Wrocław 2012 - przypomina Czuma. - Zajmował się między innymi imprezami na stadionie i za to do ostatniego dnia pobierał wynagrodzenie - dodaje.
Sam zainteresowany twierdzi z kolei, że dbał o pieniądze miasta, sugerując Dutkiewiczowi odwołanie meczu Japonia - Brazylia. - Uchroniłoby to miasto przed kolejnymi poważnymi stratami. Prezydent podjął inną decyzję, ryzykując według mnie nawet dwa miliony złotych - tłumaczy.
Nie był by to jednak pierwszy wydatek z budżetu miejskiego, który się nie zwrócił. - Wszystko zależy od podejścia do kwestii zysku. Naszym celem nie był zarobek, a wypromowanie stadionu - odpowiada Czuma.
Opozycja zaskoczona, chce wyjaśnień
Zamieszanie w magistracie zyskało wśród opozycji już miano "afery stadionowej", a ostatnie dni w urzędzie miasta - "czarnego tygodnia". - Prezydent Wrocławia zapewnia, że wszystko jest w porządku. Jesteśmy mamieni rzekomym sukcesem naszego miasta - ocenia Dawid Jackiewicz, dolnośląski parlamentarzysta PiS. I pyta: - Skoro tak, to dlaczego nagle okazuje się, że są problemy na stadionie? Braki w rozliczeniach? Nagle staje budowa Narodowego Forum Muzyki, ciągle niewiadomo co z wrocławskim centrum badań EIT+? Słowa Janickiego pokazują bardzo niedobrą stronę zarządzania Wrocławiem. Oczekuję, że Dutkiewicz pokaże dowody na to, że tak nie jest, że uspokoi podatników, którzy przecież łożą na utrzymanie tak funkcjonującej władzy - dodaje.
- To, co mówi Janicki, jest po prostu szokujące, tym powinna zająć się prokuratura! Teraz prezydent powinien odeprzeć zarzuty, bo okazuje się że albo Janicki kłamie, albo...? - mówi Jarosław Charłampowicz, poseł PO. - Dutkiewicz powinien po męsku stanąć przed ludźmi i wyjaśnić całą sytuację, ale on nigdy nie miał w zwyczaju nic wyjaśniać. To wszystko jest dla mnie szokujące, niewyobrażalne - denerwuje się.
- Jestem zaskoczony, że w końcu ktoś z ekipy Rafała Dutkiewicza odważył się tak szczerze i wprost opowiedzieć o problemie "PR-owości" władzy - kwituje z kolei Tomasz Czajkowski z Ruchu Palikota. - Wielokrotnie zwracaliśmy na to uwagę, ale pierwszy raz tak dobitnie powiedział to bliski współpracownik prezydenta.
Autor: bieru/roody
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24