Zbyt wysoki poziom Odry i zbyt silny nurt rzeki od sześciu dni utrudniają prace przy uszkodzonym holowniku, który w czwartek rano odczepił się od brzegu i zaczął nabierać wody. Akcja, według ekspertów, może potrwać jeszcze kilka dni.
- Nurkowie byli przy holowniku w poniedziałek, ale nie zeszli pod wodę. Nurt jest jeszcze zbyt silny i nie możemy narażać życia tych ludzi. Poczekamy aż poziom Odry opadnie i rzeka się uspokoi - mówi Paweł Prokopczuk, inspektor z Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu.
Według niego może się to stać za dwa lub pięć dni. Rzeczniczka Regionalego Zarządu Gospodarki Wodnej jest jeszcze bardziej sceptyczna i mówi wprost, że prace przy Jazie Opatowickim mogą się zacząć nawet w przyszłym tygodniu.
- Kiedy się rozpoczną, nurkowie sprawdzą spód holownika i rozległość uszkodzeń. Wtedy też zapadnie decyzja czy go spawamy czy może zostanie on od razu zdemontowany na Odrze - dodaje Prokopczuk.
Dwa dni walki z wyciekiem
Do zderzenia statków doszło w czwartek rano, kiedy silny nurt rzeki porwał barkę i dwa pchacze. Liny, którymi były przycumowane do brzegu, zerwały się i barka zaczęła dryfować po rzece. Udało się ją zatrzymać dopiero po dwugodzinnej akcji, ale jeden z holowników częściowo zatonął. Doszło też do wycieku substancji ropopochodnej.
Na miejsce przyjechało dziewięć zastępów straży pożarnej. Musieli zatamować wyciek i wypompować z holownika 3 tysiące litrów oleju napędowego. Do akcji zabrania uszkodzonego holownika służby gotowe są od piątku, ale cały czas czekają na poprawę warunków na rzece.
TAK WYGLĄDAŁA AKCJA W CZWARTEK:
Autor: ansa//kv / Źródło: TVN24 Wrocław