Sprawa dotyczy czteropokojowego mieszkania w centrum Wrocławia, które do niedawna należało do 99-letniej sanitariuszki Armii Krajowej i łączniczki Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Teresy Gaj. Jak poinformowali we wtorek dziennikarze "Gazety Wyborczej" i Onetu, 3/4 udziałów w tym lokalu przejęła od seniorki w czerwcu 2024 roku Marta Morawiecka, siostra byłego premiera Mateusza Morawieckiego w zamian za dożywotnią opiekę. Jak przyznali dziennikarze "GW" i Onetu, nic nie wskazuje na to, by nie wywiązywała się z tego obowiązku.
Do transakcji doszło na skutek notarialnej umowy dożywocia.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Trzy lata wcześniej Morawiecka uzyskała pełnomocnictwo, które pozwalało jej na zawieranie umów cywilno‑prawnych w imieniu Teresy Gaj.
Pozostała 1/4 udziałów należy do ciężko chorego, sparaliżowanego od wielu lat syna pani Teresy. Od 2020 roku jego prawną opiekunką jest Marta Morawiecka.
Zaniepokojenie krewnego
Według ustaleń dziennikarzy siostra byłego premiera próbowała przejąć za opiekę nad synem weteranki również pozostałą część udziałów, a także rodzinny domek letniskowy w Osolinie niedaleko Wrocławia. Morawiecka nie stawiła się jednak na rozprawę w sądzie, więc postępowanie umorzono.
Sprawa wzbudziła niepokój dalekiego krewnego Teresy Gaj - pana Patryka, który w rozmowie z dziennikarzami zarzucił Marcie Morawieckiej utrudnianie jego kontaktów z ciocią. To jednak nie wszystko, bo jego wątpliwości budzi również postępowanie siostry byłego premiera w sprawie wrocławskiego mieszkania i domku w Osolinie.
Według "Wyborczej" w sądzie rodzinnym toczą się dwa postępowania dotyczące umożliwienia kontaktów pana Patryka z ciocią i o to, by został on kuratorem Teresy Gaj jako osoby niepełnosprawnej.
Jednocześnie pan Patryk skierował do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Morawiecką. Jedno z nich dotyczyło możliwości znęcania się psychicznego i fizycznego nad weteranką i jej synem Markiem przez Martę Morawiecką i przez zatrudnioną przez nią opiekunkę z Ukrainy.
Prokuratorskie śledztwa
Jak powiedziała tvn24.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prokurator Karolina Stocka-Mycek, według zawiadomienia okres, w którym miało dochodzić do znęcania się, został określony na czas od 2023 roku do stycznia 2025 roku. To śledztwo zostało umorzone 12 czerwca - nie stwierdzono czynu zabronionego.
Jednak jeszcze zanim wrocławska prokuratura umorzyła to śledztwo, 5 czerwca, do Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Śródmieście wpłynęło drugie zawiadomienie o dość podobnej treści - również dotyczące znęcania się, ale tym razem wyłącznie psychicznego, nad panią Teresą i jej synem Markiem. W tym wypadku również zawiadamiającym był krewny. To śledztwo jest w toku.
Osobne śledztwo w sprawie przejęcia mieszkania prowadzi Prokuratura Rejonowa w Środzie Śląskiej. Dotyczy ono możliwego doprowadzenia Teresy Gaj do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości w postaci lokalu mieszkalnego. Lokal ma 77 metrów kwadratowych, a w takiej lokalizacji - według szacunków Onetu - może on być wart około miliona złotych.
Według zawiadomienia stan zdrowia pani Teresy mógł utrudniać jej świadome podjęcie decyzji o przepisaniu mieszkania na Martę Morawiecką. Jak się dowiedzieliśmy, śledztwo toczy się pod kątem artykułu 231 paragraf 1 Kodeksu karnego, który mówi o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Złamanie tego przepisu grozi karą do trzech lat więzienia.
- Przedmiotem tego postępowania jest ustalenie, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przez notariusza w trakcie podpisywania umowy o sprzedaży nieruchomości w ten sposób, że uczestniczyła w tym osoba, która ze względu na stan zdrowia nie mogłaby rozpoznać znaczenia tej czynności prawnej. To postępowanie zostało wszczęte 12 czerwca - powiedziała nam prokurator Karolina Stocka-Mycek.
Jak dodała, "w obu sprawach pozostających w toku zlecono czynności do wykonania przez policję." - Jak dotąd została przesłuchana osoba zawiadamiająca - przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Jest jeszcze jeden aspekt: konfliktu interesów. "Wyborcza" zwraca uwagę, że Marta Morawiecka jako prawna opiekunka pana Marka - syna, a więc i spadkobiercy pani Teresy - powinna była poinformować sąd o zamiarze zawarcia umowy z matką swojego podopiecznego. W takiej sytuacji sąd ustanowiłby panu Markowi kuratora, który reprezentowałby jego interesy.
Dziennikarze nie ustalili jednak, czy tak się stało. O sprawę spytaliśmy więc rzeczniczkę wrocławskiej prokuratury. - Ta kwestia również będzie brana pod uwagę w ramach śledztwa toczącego się w Środzie Śląskiej - wyjaśniła prokurator Stocka-Mycek.
Pomagała Kornelowi Morawieckiemu
Siostra byłego premiera nie odpowiedziała na żadne pytania dziennikarzy w tej sprawie. Według ustaleń dziennikarzy Teresa Gaj od lat związana jest z rodziną Morawieckich. Pomagała ona ukrywać się ściganemu przez komunistyczne władze Kornelowi Morawieckiemu - ojcu Marty i byłego premiera.
Jednocześnie jednak pan Patryk twierdzi, że również on i inni członkowie rodziny utrzymywali bliskie stosunki z panią Teresą. On sam miał m.in. pomóc seniorce w uzyskaniu członkostwa w Światowym Związku Żołnierzy AK.
Sam mężczyzna zapewnia, że jego próby skontaktowania się z panią Teresą, które - jak twierdzi - mają być blokowane przez Martę Morawiecką, wynikają nie z zainteresowania samą nieruchomością krewnej. - Chcę tylko móc odwiedzać swoją ciocię, aby czuła, że ma rodzinę, która interesuje się jej potrzebami życiowymi i zawsze jest gotowa do udzielania pomocy, a pani Morawiecka mi to uniemożliwia - zapewnił mężczyzna w rozmowie z Onetem. Jednocześnie, jak opisał portal, "bratanica pani Teresy twierdzi, że go nie zna".
Autorka/Autor: bp/ tam
Źródło: "Gazeta Wyborcza", Onet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP