Straty po pożarze wynoszą około 50 milionów złotych, prokuratura wszczęła śledztwo

Pożar hali produkcyjnej w Mińsku Mazowieckim
Działania służb po pożarze hali w Mińsku Mazowieckim
Źródło: Mateusz Mżyk/tvnwarszawa.pl
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pożaru hali w Mińsku Mazowieckim. Wstępna, szacunkowa wartość strat to około 50 milionów złotych. Śledczy zabezpieczają monitoring, wykonano wstępne oględziny z wykorzystaniem drona. We wtorek wieczorem na pogorzelisku pojawił się ogień, ale po pięciu minutach sytuacja została opanowana.

Prokurator Krzysztof Czyżewski z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach przekazał, że śledztwo prowadzone jest w kierunku "przestępstwa sprowadzenia pożaru, który zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Grozi za to do 10 lat więzienia. Czynności w tej sprawie wykonują prokurator Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim i lokalni policjanci.

Śledczy przesłuchują świadków i pracowników przedsiębiorstwa. Analizowany i zabezpieczany jest też monitoring.

Prokurator Czyżewski poinformował, że w poniedziałek w godzinach popołudniowych prokurator wraz z policjantami oraz biegłym z zakresu pożarnictwa rozpoczęli oględziny zewnętrzne hali produkcyjnej z wykorzystaniem drona.

- Z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa funkcjonariuszy dalsze czynności w postaci oględzin wnętrza hali zostaną podjęte po decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego - podkreślił.

W hali produkowano folie

Pożar hali w Mińsku Mazowieckim (woj. mazowieckie), w której produkowano i przechowywano różnego rodzaju folie i opakowania z tworzyw sztucznych, wybuchł w niedzielę wieczorem. Na początku w akcji gaszenia brało udział 60 zastępów straży pożarnej, około 280 osób.

Spaliła się hala o powierzchni ponad 4 tys. metrów kwadratowych, w której przechowywano półprodukty do produkcji opakowań foliowych. Nikomu nic się nie stało. 

Ogień pojawił się ponownie

Na miejscu cały czas jest policja. We wtorek około godziny 20 pogorzelisko na chwilę znowu się zapaliło. Po pięciu minutach pożar został jednak ugaszony. Strażacy uspokajają, że w takich sytuacjach jest to normalne i wszystko jest pod kontrolą.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: