Usługi stomatologiczne w prywatnych gabinetach nigdy nie należały do najtańszych. Teraz Główny Urząd Statystyczny informuje, że ich ceny rok do roku wzrosły średnio o ponad 17 procent. Czy to oznacza, że pacjenci częściej niż dotychczas będą chcieli korzystać z wizyt refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia? Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku.
Wszystko drożeje. Począwszy od żywności, na energii, czy ogrzewaniu kończąc. Bieżące koszty utrzymania albo wykańczają małe biznesy, albo zmuszają ich właścicieli do podwyżek cen. Nie inaczej jest z dentystami. Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, powołując się na dane inflacyjne z października, ceny usług stomatologicznych względem ostatniego roku wzrosły o 17,2 proc. Ekonomista Tomasz Kopyściański mówi, że czynniki wpływające na wzrost cen tego sektora są dwojakiego rodzaju.
- Przede wszystkim związane są one z kosztami bezpośrednimi, cenami materiałów dentystycznych, sprzętu stomatologicznego. Dentyści to zwykle przedsiębiorcy, którzy w cenie swojej usługi uwzględniają też ogólne koszty utrzymywania swojej firmy. W związku z tym w cenie usługi stomatologicznej płacimy również cenę wzrostu energii, ogrzewania, utrzymania powierzchni, w której usługa jest świadczona. Często zatem sam fakt, że usiądziemy na fotel dentystyczny, jest wyceniony w koszcie, który dentysta uwzględnia w cenie końcowej usługi - tłumaczy Kopyściański.
Ceny w prywatnych gabinetach
O cenach w prywatnych gabinetach porozmawialiśmy z prezydent Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego Marzeną Dominiak, która potwierdza, że są one odzwierciedleniem inflacji. Dodatkowo koszty potrafią być windowane przez płatności w walucie euro, za które kupowana jest część materiałów.
- Musimy mieć świadomość, że na rynku polskim te ceny nie są kształtowane tak wysoko jeśli chodzi o roboczogodziny lekarza. Przede wszystkim kształtują je ceny produktów. Jeśli ich cena wzrosła, rośnie też cena usług - mówi. I podaje przykłady: w zależności od gabinetu i powierzchni zęba, wypełnienie może kosztować 250-500 złotych. Znieczulenie, w zależności od systemu i możliwości jego podania - 20-100 złotych. Leczenie kanałowe minimum 600 złotych, ale im bardziej skomplikowany zabieg, tym cena może rosnąć nawet do 1500 złotych.
Prywatne gabinety nadal nie mogą narzekać na brak pacjentów, jednak prezes Dominiak zauważa, że coraz częściej wybierają oni usługi refundowane przez NFZ. Sprawdzamy zatem, jak wygląda tańsza alternatywa.
Amalgamat wycofany, białe wypełnienia w ramach świadczeń NFZ
- W ramach świadczeń finansowanych ze środków publicznych dostępne są różnego rodzaju świadczenia stomatologiczne, dla dorosłych i dla dzieci. W ramach leczenia stomatologicznego możemy korzystać z profilaktyki: badania kontrolne, badania z instruktażem higieny jamy ustnej, ale także takie zabiegi jak usuwanie kamienia nazębnego. Oprócz tego dostępna jest diagnostyka, na przykład RTG wewnątrzustne, ale także leczenie próchnicy i leczenie kanałowe. Oprócz tego możliwa jest ekstrakcja zęba, jak i również leczenie chirurgiczne. NFZ płaci za znieczulenie miejscowe podczas leczenia - wylicza Anna Szewczuk-Łebska, rzeczniczka prasowa Dolnośląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ we Wrocławiu.
Rzeczniczka zaznacza, że na Dolnym Śląsku jest 480 miejsc udzielania tego typu świadczeń. Do stomatologa nie potrzeba skierowania. Wystarczy umówić się bezpośrednio w gabinecie lub telefonicznie. Pacjent, który zgłosi się do dentysty z bólem zęba, ma udzielane świadczenia w tym samym dniu, w godzinach pracy poradni - zapewnia Szewczuk-Łebska i dodaje, że od października wszystkie wypełnienia realizowane w ramach świadczeń NFZ są białe. Amalgamat został wycofany.
Reporterka TVN24 sprawdziła kilka wrocławskich gabinetów pod kątem dostępności wizyt. Czas oczekiwania nie przekracza jednego tygodnia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław