Praktycznie co drugi telefon to wyzwiska i pogróżki. Niektórzy mówią, że naślą na nas dżihadystów, a inni że pracujemy w pornograficznym teatrze - mówi rzeczniczka Teatru Polskiego. Od momentu premiery kontrowersyjnej sztuki "Śmierć i dziewczyna" obsługa placówki nie ma spokojnej pracy. Na swojej stronie internetowej dyrekcja teatru zapowiada, że wszystkie groźby i wyzwiska będą zgłaszane policji.
We Wrocławiu spektakl "Śmierć i dziewczyna" wystawiono już dwa razy. Premiera, 21 listopada, była burzliwa. Przed siedzibą teatru doszło do przepychanek, interweniowała policja. 12 osób zatrzymała policja.
Dzień później na miejscu było spokojnie. Mimo informacji o tym, że wszystkie bilety na spektakl zostały wyprzedane, do kasy i tak ustawiła się kolejka. - Ludzie przychodzą i pytają. Jest zainteresowanie spektaklem - przyznaje Weronika Czyżewska, rzecznik Teatru Polskiego we Wrocławiu. Jak mówi rzeczniczka, od dnia premiery pracownicy teatru dostają mnóstwo telefonów z groźbami i wyzwiskami. - Są nagminne. Praktycznie co drugi telefon to wyzwiska i pogróżki. Niektórzy mówią, że naślą na nas dżihadystów, a inni, że pracujemy w pornograficznym teatrze - przytacza Czyżewska.
"Burdelmamy" i "zboczeńcy"
Wśród epitetów mają się też pojawiać słowa: "burdelmamy", "dziwki", "zboczeńcy". Pracownicy teatru mają też odbierać telefony z groźbami skierowanymi do poszczególnych osób. Wyzwiska przysyłane są też mailowo. Z tego powodu teatr wydał oświadczenie. "W związku z groźbami i wyzwiskami wobec pracowników teatru informujemy, że wszystkie akty słownego znieważania i pogróżki będą traktowane jak przestępstwo godzące w godność osobistą oraz czyny zagrażające bezpieczeństwu i będą bez wyjątków zgłaszane policji" - czytamy w informacji zamieszczonej na stronie internetowej Teatru Polskiego. Zdaniem rzecznik do premiery nie używano języka nienawiści. Teraz wszystko się zmieniło.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław