Na trasie pomiędzy Głogówkiem a Twardawą (Opolskie) utknął szynobus Przewozów Regionalnych z 17 pasażerami w środku. Zaspy były tak wysokie, że nie dało się wyjść na zewnątrz. Osoby przebywające w składzie przez kilka godzin czekały na ratunek bez włączonego ogrzewania.
We wtorek rano województwo opolskie zostało sparaliżowane komunikacyjnie przez trudne warunki atmosferyczne. Głównie dotyczy to dróg, ale padło też na transport kolejowy.
To był pierwszy, poranny kurs z Nysy do Kędzierzyna-Koźla. Około godziny 6 rano szynobus Przewozów Regionalnych zdążył zatrzymać się w Głogówku, ale do następnej stacji już nie dojechał.
Zaspy po pachy
- W nocy pojawił się silny wiatr, który w kilka godzin zasypał linie kolejowe znajdujące się na otwartych przestrzeniach polnych, w wąwozach. Nawianie śniegu na tory w ilości 20-30 centymetrów nie jest problemem, wystarczy raz przejechać pociągiem, ale przez takie zaspy, jakie mieliśmy tego poranka, nawet ciężki pociąg nie jest w stanie się przedrzeć - przyznaje Sylwester Brząkała, dyrektor opolskiego oddziału Przewozów Regionalnych.
Brząkała dodaje, że w trakcie przebijania się przez śnieg, zanim szynobus utknął w szczerym polu, urwał się wąż od chłodnicy, w związku z czym silnik musiał pozostać wyłączony. A to oznaczało, że 17 pasażerów plus kierownik pociągu i maszynista, zostali uwięzieni w pojeździe bez ogrzewania.
- To było naprawdę tragicznych kilka godzin. Kolej była bezradna, żadnej pomocy. Konduktor robił, co mógł, wydzwaniał gdzieś cały czas, pytał, prosił. Bardzo zimno. Ubikacja pełna. Jakaś pani się zdenerwowała i zadzwoniła na 112 to przyjechali strażacy z OSP, ale zaspy były po pachy, chodzili na około, żeby do rowu nie wpaść. 35 lat dojeżdżam do pracy tą samą trasą, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam - mówi nam Krystyna Worowiec, jedna z pasażerek pociągu.
Próba ratunku z dwóch stron
W pomoc zaangażowany został Urząd Miejski w Głogówku. - Według informacji, jakie posiadamy, kolej próbowała najpierw pomóc, przysyłając lokomotywę od strony Kędzierzyna, która dotarła na 70-100 metrów do szynobusu, ale nie zdołała się do niego przebić, ponieważ linia była całkowicie zaśnieżona. W związku z tym organizowali pomoc z drugiej strony. Przy pomocy drezyny i mocnej ekipy ludzi udało im się od strony Głogówka dojechać, przekopać się do tego szynobusu - mówi Jarosław Jurkowski, rzecznik UM w Głogówku.
- Służby zewnętrzne wykorzystały starą, spalinową, ciężką lokomotywę ze spychaczem. Podjęły działania, aby jak najszybciej dotrzeć do pojazdu i zabrać pasażerów - dodaje Sylwester Brząkała.
Urząd miasta przekazał kolejarzom ciepłą herbatę i kanapki dla uwięzionych w pociągu pasażerów. Na samo miejsce pracownicy techniczni dotarli już pieszo. Po godzinie 11 ostatnie osoby zostały zabrane.
"Większość dostała się na dworzec w Głogówku drezyną, a część przy pomocy OSP Biedrzychowice i mieszkańców Sołectwa Biedrzychowice i zapewnionego przez gminę busa. Stąd pojechali dalej autobusem podstawionym przez PKP" - informuje gmina Głogówek w social mediach.
Pociąg dalej w polu
Choć pasażerowie opuścili już pociąg, nie oznacza to końca działań na miejscu. Skład w dalszym ciągu jest unieruchomiony. Służby przepychają się do niego torami, aby móc go następnie odholować. To wiąże się cały czas z utrudnieniami w przemieszczaniu się w tamtym regionie.
- Od poranka jest całkowicie wstrzymany ruch kolejowy na linii numer 137 pomiędzy Głogówkiem a Kędzierzynem-Koźlem. Wedle informacji, jakie posiadamy pociągi, zatrzymywały się z jednej strony na stacji Racławice Śląskie, a z drugiej strony dojeżdżały tylko do Kędzierzyna, a pomiędzy tymi dwiema stacjami kolej próbowała zapewnić zastępczą komunikację autobusową - mówi Jurkowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krystyna Worowiec