Na terenie nadleśnictwa Jugów na Dolnym Śląsku został wprowadzony do 30 września zakaz wstępu do lasów - powiedział nadleśniczy Krzysztof Flis. Grunt jest na tyle przesiąknięty, że drzewa się przewracają, to zbyt niebezpieczne - dodał.
Na południu i zachodzie Polski trwa powódź. Najbardziej dramatyczna sytuacja wystąpiła na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. W poniedziałek Rada Ministrów wprowadziła stan klęski żywiołowej na obszarze części województwa dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego.
Drzewa się przewracają
Nadleśniczy nadleśnictwa Jugów (woj. dolnośląskie) Krzysztof Flis poinformował, że wstęp do lasów na terenie mu podległym będzie zabroniony do końca września.
- Informacje, które do mnie spływają, spowodowały, że wprowadziłem zakaz wstępu do lasu. W tym momencie warstwa gruntu jest na tyle przesiąknięta, że każdy delikatny podmuch wiatru powoduje, że drzewa się przewracają. To jest zbyt niebezpieczne, żebyśmy mogli się przemieszczać po lasach - powiedział.
Dodał, że inne nadleśnictwa w regionach objętych powodzią również rozważają takie działanie. Zakaz wstępu do lasów został wprowadzony również w nadleśnictwie Kamienna Góra - obowiązuje do 19 września.
- Ogromna prośba, powstrzymajmy się przez najbliższe kilka dni z wycieczkami w tereny, gdzie już ta wielka woda przeszła - zaapelował leśnik.
Jak przekazał Fils, w ciągu minionego weekendu w okolicach Kłodzka spadło tyle wody, ile w normalnych warunkach przez pół roku. - To jest ilość nie do zagospodarowania przez las czy jakikolwiek inny obszar - podkreślił.
Dopytywany o powód tej sytuacji zaprzeczył, żeby była ona związana z wycinką lasów. - Odnoszenie tej sytuacji do wycinki lasów jest w mojej ocenie nadinterpretacją. Nie widzę związku - powiedział.
Susza winna powodzi
Wskazał, że w jego ocenie jednym z czynników powodzi mogła być susza.
- Susza, którą mieliśmy od 2015 roku, spowodowała przesuszenie głębszych warstw gleby, przez co nie jest ona teraz tak chłonna. W pewnych warunkach w ogóle uniemożliwia przesiąknięcie wody w głębsze warstwy gleby i przyspiesza to uruchomienie spływu powierzchniowego - wyjaśnił.
- Woda zamiast być absorbowana przez glebę, być wchłaniana, szybciej zaczyna spływać (...) po powierzchni i to generuje nam problemy właśnie w postaci szybkiego wzrostu ilości wód w potokach i później coraz to większych rzekach - wskazał leśnik.
- Jako Lasy Państwowe wchodzimy w trzecią edycję małej retencji, więc kolejne mikrozbiorniki na terenie lasów będą powstawać - powiedział.
Lasy Państwowe zaznaczyły, że w wielu miejscach Kotliny Kłodzkiej leśnicy przebudowują monokultury świerkowe na lasy mieszane jodłowo-bukowo-świerkowe. Według LP są one dużo lepiej przystosowane do lokalnych warunków i lepiej retencjonują wodę.
Mała retencja polega na gromadzeniu wody w niewielkich zbiornikach, spowalnianiu spływu wody przy jednoczesnym wspieraniu lokalnej natury - pozwala zgromadzić więcej wody w lesie, co minimalizuje skutki suszy. Takie inwestycje lokalnie zmniejszają też zagrożenie powodziowe i pożarowe, zwiększają różnorodność biologiczną i tworzą wodopoje dla zwierząt.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Jugów/Facebook