Policja wciąż poszukuje mężczyzny, który włamał się do budynku stacji benzynowej w Wielkopolsce. Jego kompan zginął podczas wymiany ognia z funkcjonariuszami. - Zmieniliśmy formułę działań - informują policjanci.
- Reagujemy na okoliczności, które mogą występować. Wcześniej braliśmy pod uwagę wariant, że mężczyzna dalej może znajdować się w tym rejonie. Ale te czynności były prowadzone równolegle z działaniami operacyjnymi - mówi asp. sztab. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Teraz funkcjonariusze biorą pod uwagę to, że mężczyzna może znajdować się "w zupełnie innym miejscu". - Stąd zmieniona formuła naszych działań - podkreśla Petrykowski. O szczegółach działań mówić nie chce, by nie utrudniać pracy służb.
Ranny policjant, jeden z włamywaczy nie żyje
Poszukiwany mężczyzna jest młody, krępy i w dniu zdarzenia był ubrany na czarno. To on, wraz z 37-letnim mieszkańcem Dolnego Śląska, włamał się do budynku stacji benzynowej. I uciekł.
Włamywacze nie zatrzymywali się na sygnały dawane przez policjantów. Później, w okolicach Baranowic, porzucili samochód i zaczęli uciekać pieszo. To wtedy doszło do strzelaniny. Pierwszy za spust pociągnął 37-latek. Ranił jednego z policjantów. W odpowiedzi za broń chwycił drugi z funkcjonariuszy i śmiertelnie postrzelił napastnika. Jego kompan uciekł.
Od chwili zdarzenia trwała policyjna obława. W akcji było niemal pół tysiąca funkcjonariuszy i dwa policyjne śmigłowce. Policja ostrzega, że poszukiwany mężczyzna może być uzbrojony i niebezpieczny.
Do włamania doszło w miejscowości Dobrzyca:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław