Dziesięć psów odebrano z walącego się domu, bo ich właściciel musiał odbyć odsiadkę. Gdy wyszedł odpowiadał przed sądem za znęcanie się nad czworonogami. Sąd pierwszej instancji uznał, że do znęcania doszło i odebrał mężczyźnie zwierzęta. Jednak, jak informuje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt, sąd drugiej instancji był innego zdania.
W lutym 2017 roku policjanci zatrzymali mężczyznę, który miał odbyć karę 10 dni aresztu. Ten poinformował funkcjonariuszy, że w miejscu w którym mieszka, przebywają bez opieki psy. O sytuacji powiadomiono pracowników Schroniska Przylasek. Mieli doglądnąć zwierząt, dostarczyć im wody i karmy. Jednak na takiej interwencji się nie skończyło. "To, co zobaczyliśmy, wstrząsnęło nami jak najgorszy horror" - opisywało schronisko na Facebooku.
Nie dom, a "piekło"
Na posesji, wokół budynku, biegały cztery psy. W walącym się domu znaleziono suczkę z pięcioma szczeniakami. Pracownicy schroniska mieli mocne podstawy do podejrzeń, że mają do czynienia z pseudohodowlą. - Byliśmy w wielu domach, ale to co zobaczyliśmy, przeszło nasze pojęcie. To było piekło - mówiła wówczas Katarzyna Michalak ze Schroniska Przylasek. Na jaw wyszło, że to piekielne miejsce to rzeczywiście hodowla. W dodatku miała w swojej nazwie miała ona słowo "raj".
Okazało się, że czworonogi miały dużo szczęścia. Kilka dni po ich odebraniu zawaliła się część budynku w którym przebywały. Właściciel zwierząt, Zenon M., pytany przez portal eluban.pl o warunki w jakich trzymał zwierzęta, odpowiedział: "jak ktoś chce znaleźć dziurę w całym, to znajdzie".
Jeden sąd dopatrzył się znęcania, drugi nie
Mężczyzna odsiedział karę. Gdy wyszedł zza krat czworonogi wciąż przebywały w Schronisku Przylasek. Sprawa trafiła do sądu. "Jeszcze niedawno wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku - Sąd Rejonowy w Lubaniu swoim wyrokiem uznał Zenona M. winnego tego, że mężczyzna znęcał się nad swoimi zwierzętami i orzekł przepadek wszystkich owczarków belgijskich" - informuje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
M. z rozstrzygnięciem się nie zgodził. Twierdził, że nie doszło do znęcania się. Czworonogi chciał odzyskać. Dlatego odwołał się od decyzji sądu pierwszej instancji. "Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze UNIEWINNIŁ go i nakazał zwrot wszystkich zwierząt do kata!!!!!!" - przekazuje DIOZ.
Psy mają wrócić do właściciela
Decyzja sądu oznacza, że zwierzęta mogą wrócić do właściciela. I najpewniej wrócą. - Gdy tylko ten mężczyzna zjawi się u nas, będziemy musieli, zgodnie z decyzją sądu i nakazem burmistrza, wydać mu zwierzęta. Nie będziemy mieli innego wyjścia - mówi Bogdan Mościcki, kierownik Schroniska Przylasek. I dodaje: dla mnie to szaleństwo.
- Przez rok trzymam zwierzęta, których nie mogę ani wysterylizować ani wykastrować. Nie można było też oddać ich do adopcji. Owczarki belgijskie to rasa, która potrzebuje dużo pracy. U nas się one marnują. Z chęcią bym je oddał w dobre ręce, ale nie mogłem - podkreśla Mościcki.
Niewłaściwe warunki to też forma znęcania się
Kierownik schroniska przyznaje: czworonogi nie były zaniedbane. Jeden z nich był pogryziony przez drugiego, ale były w niezłej kondycji. Wiadomo, że problemem było miejsce w którym przebywały. Jednak zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt "utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa (...)" to forma znęcania się. A znęcanie się nad czworonogami jest w Polsce zabronione.
Dlaczego sąd drugiej instancji zmienił wyrok? Nie znamy ustnych motywów wyroku. Jak usłyszeliśmy w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze pisemne uzasadnienie jest w trakcie sporządzania.
Przedstawiciel Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zapowiada, że gdy tylko czworonogi wrócą do właściciela pojawią się na miejscu, by sprawdzić, w jakich warunkach zwierzęta przebywają.
Decyzja o tym, że zwierzęta wrócą do właściciela zapadła w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze:
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko Przylasek