55-letnia kobieta wyszła z domu na cmentarz. Nie wracała przez kilka godzin. To zaniepokoiło jej męża, który o zaginięciu żony powiadomił policję. Funkcjonariusze znaleźli nieprzytomną kobietę leżącą w hałdzie śniegu. Sami przewieźli ją do szpitala, ratując jej tym samym życie.
- Wieczorem do policjantów z Kamieńca Ząbkowickiego zgłosił się mężczyzna, który poinformował że od ponad 6 godzin nie ma kontaktu ze swoją żoną, która miała iść na cmentarz - mówi podkom. Ilona Golec z policji w Ząbkowicach Śląskich.
Wcześniej mężczyzna szukał żony na własną rękę. Telefonował do rodziny i znajomych. Po raz ostatni widziana była w okolicach dworca autobusowego.
- Funkcjonariusze natychmiast zareagowali na zgłoszenie. Bardzo dokładnie sprawdzili okolice cmentarza i sam cmentarz. W jego głębi, niedaleko kaplicy, zauważyli leżącą postać - relacjonuje policjantka. Okazało się, że to poszukiwana kobieta. Była nieprzytomna. Leżała twarzą w śniegu.
Uratowana przez mundurowych
Nie miała butów, a reszta jej odzieży leżała kilkadziesiąt metrów dalej. Kobieta została owinięta w koc termiczny. - Na miejsce wezwano pogotowie. Niestety, w tym czasie wszystkie zespoły pogotowia ratunkowego były zajęte udzielaniem pomocy innym osobom - informuje Golec.
Policjanci nie zamierzali czekać. Przenieśli wyziębioną kobietę do radiowozu i sami zawieźli do najbliższego szpitala. Po dotarciu na miejsce przenieśli 55-latkę na nosze i przekazali dyżurującemu lekarzowi. Gdyby nie ich błyskawiczna reakcja kobieta miałaby niewielkie sznase na przeżycie.
Kobietę znaleziono na cmentarzu w Kamieńcu Ząbkowickim:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24