Osiem węzłów ma zniknąć z najstarszego odcinka autostrady A4 między Wrocławiem a Legnicą. Zdaniem urzędników, dzięki temu ma być bezpieczniej. - Tu chodzi o pieniądze. Mniej zjazdów oznacza dłuższe odległości między mającymi powstać bramkami - denerwują się kierowcy.
- Ten kawałek autostrady A4 między Wrocławiem a Legnicą pilnie potrzebuje przebudowy. Nie jest przystosowany do wymogów tego, co nazywamy autostradą - ocenia Michał Nowakowski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Na pierwszy ogień pójdą węzły, których według GDDKiA na najstarszym, stukilometrowym odcinku drogi jest po prostu za dużo. - Planujemy zlikwidować osiem dojazdów do autostrady - zapowiada Nowakowski.
Likwidacja miałaby dotyczyć węzłów Jadwisin, Lubiatów, Legnickie Pole, Mikołajkowice, Wądroże, Udanin, Jarosław, Pietrzykowice. Modernizacja natomiast zjazdów: Golnice, Krzywa, Chojnów, Złotoryja, Legnica, Budziszów, Kostomłoty, Kąty Wrocławskie, Bielany Wrocławskie.
GDDKiA: Ma być bezpieczniej
Według przedstawicieli służb drogowych zmiany wymusza prawo.
- Odległość pomiędzy poszczególnymi węzłami nie może być zbyt mała. A tu jest. Zjazdy znajdują się zbyt blisko siebie - ocenia dyrekcja. - Taka sytuacja stwarza zagrożenie, są problemy na łącznikach i trudniej się włączyć do ruchu lub wyjechać z autostrady – przekonuje Nowakowski.
Dodatkowo GDDKiA zamierza gruntownie przebudować kolejnych dziewięć wezłów. Powstaną też nowe zjazdy, w Strzeganowicach oraz przy Legnickiej Strefie Specjalnej Ekonomicznej.
"Dopiero planujemy, zbieramy dokumenty"
Na A4 mają też powstać pasy awaryjne i ogrodzenia. A w miejscach, gdzie jest największe natężenie ruchu, drogowcy wybudują też trzeci pas. Orientacyjny koszt przebudowy A4 wyniesie 1,5 miliarda złotych.
- Przebudowa jest jeszcze na etapie koncepcyjnym. Trwa zbieranie dokumentów, a decyzje o wariancie przebudowy i konkretnych rozwiązaniach technicznych zostaną podjęte po zatwierdzeniu przez grono ekspetrów - zastrzega Nowakowski.
Ostry sprzeciw radnych
Z pomysłem zupełnie nie zgadzają się radni sejmiku województwa. Dla nich to jak wylewanie dziecka z kąpielą.
- To są lata przyzwyczajeń, komunikacja jest w tym miejscu zbyt trwała. To będzie problem dla mieszkańców z okolic autostrady, ale i dla wszystkich przejezdnych - twierdzi Jerzy Pokój, przewodniczący sejmiku województwa dolnośląskiego.
Swoje stanowisko chce wypracować razem z radnymi na najbliższej sesji. - Wyślemy do GDDKiA pismo z prośbą o weryfikację tego pomysłu. Moje stanowisko będzie na pewno negatywne - zapowiada.
Kierowcy niezadowoleni
W podobnym tonie wypowiadają się też kierowcy. Według nich przebudowa ma być sposobem na większy zarobek. - Większe odległości między węzłami oznaczają większe odległości między bramkami. A co za tym idzie, większe opłaty za przejazdy - komentuje Jarek, kierowca z Wrocławia.
GDDKiA nie zaprzecza, że opłaty się pojawią. - Rzeczywiście, po przebudowie wprowadzimy na tym odcinku bramki. Nie wcześniej jednak niż w 2020 roku, a opłaty będą podobnej wielkości jak na odcinku Wrocław - Gliwice - zapewnia Nowakowski.
Autor: khwr,bieru/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: wikimedia.org | Pudelek (Marcin Szala)