Autobus po eksplozji bomby "bez błędu". Pasażerom groziłoby śmiertelne niebezpieczeństwo
Link skopiowany do schowka.
Śledczy przygotowali bombę, taką jaką stworzył wrocławski bomber. By sprawdzić jaka byłaby siła eksplozji
Źródło: tvn24
Widok był przerażający. Powybijane szyby, zniszczony dach, wyrwane siedzenia i porozrzucane odłamki szkła - to efekt eksperymentu, jaki przeprowadzono na policyjnym poligonie we Wrocławiu. Śledczy sprawdzali co stałoby się, gdyby bomba skonstruowana przez Pawła R., 22-letniego studenta chemii z Wrocławia, nie była wadliwa i wybuchła w autobusie linii 145. Na pewno pasażerowie byliby w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Do pierwszej eksplozji biegły przygotował dokładnie taki sam ładunek, jaki stworzył i wniósł do autobusu linii 145 Paweł R. Ta bomba miała jednak błąd konstrukcyjny, bo taki też popełnił mężczyzna. Do drugiej z eksplozji użyto ładunku, który tym błędem nie był już obarczony.
- Biegły zbudował urządzenie na podstawie instrukcji, którą posługiwał się podejrzany. Wyeliminował błąd - informował Robert Tomankiewicz z dolnośląskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Po co przeprowadzono drugą próbę? By sprawdzić jaka byłaby siła rażenia urządzania, jakie podejrzany chciał zbudować.
Efekt? Wokół autobusu widać jaka była siła rażenia. - Widać powybijane szyby i porozrzucane, w odległości kilkudziesięciu metrów, odłamki szkła. Gdyby bomba była skonstruowana prawidłowo, a kierowca nie wyniósłby ładunku z autobusu ranni mogliby zostać nie tylko pasażerowie, ale też ludzie przechodzący ulicą i ci czekający na przystanku - relacjonowała Olga Bierut, reporterka TVN24.
Bomba w żółtej reklamówce
19 maja niedaleko Dworca Głównego we Wrocławiu, doszło do eksplozji. Obok dworca kolejowego wybuchła domowej roboty bomba. Znajdowała się w żółtej reklamówce, którą z autobusu linii 145 wyniósł, zaalarmowany przez pasażerkę, kierowca pojazdu. Śruby, które umieszczono w ładunku raniły, stojącą na przystanku, 82-letnią kobietę.
Za terroryzm grozi mu dożywocie
Eksperci twierdzili, że gdyby konstruktor ładunku, nie popełnił błędu to z autobusu zostałyby same koła. Po pięciu dniach poszukiwań zatrzymano mężczyznę podejrzanego o pozostawienie w autobusie bomby. Okazało się, że to 22-letni student Politechniki Wrocławskiej. Został zatrzymany w domu rodzinnym w Szprotawie (woj. lubuskie).