Ponad 9,5 miliona krzyżyków, 150 kilometrów nici i kilkudziesięciu wolontariuszy. Tak w liczbach przedstawia się największy haftowany obraz w Polsce. - Dzieło Jana Matejki „Jan III Sobieski pod Wiedniem” doczekało się wyjątkowej repliki – chwalą się artyści amatorzy, którzy przez 3 lata precyzyjnie wyszywali płótno. Gigantyczny obraz ma 9 metrów szerokości i 5 metrów wysokości, a teraz podróżuje od miejscowości do miejscowości.
To już drugi obraz wyhaftowany przez Fundację Wspierania Sztuki Im. Św. Królowej Jadwigi. - Wcześniej haftowaliśmy „Bitwę pod Grunwaldem” (..) Na drugi zdecydowaliśmy się, ponieważ nie ma go w Polsce i jest jednym z mniej znanych dzieł Matejki - wyjaśnia Adam Panek, prezes Fundacji Wspierania Sztuki Im. Św. Królowej Jadwigi, a także pomysłodawca i autor wzoru krzyżykowego.
Kompozycja składa się z 250 części, a do jej wyszycia użyto w sumie 150 kilometrów nici w ponad 200 kolorach. Obraz powstawał przez 3 lata, a samo haftowanie zajęło blisko 2 lata.
„1 metr to 1500 godzin pracy”
- Brałam lupę i oceniałam. Przeciągnięcie krzyżyka, równość. Jeżeli wszystko było odpowiednie, to przyjmowałam kandydata do zespołu. Nadzorowałam działania przez internet. Wolontariusze mieli obowiązek przesyłać mi raz w miesiącu zdjęcie. Podzieliliśmy się pracą i każdy dostał metr do wyszycia – opowiada Janina Panek, koordynatorka zespołu hafciarzy.
Nad ściegami pracowało 78 wolontariuszy z całej Polski, ale tylko 53 z nich dotrwało do końca. - Metr wyszywania obrazu to około 1500 godzin pracy. Warto zauważyć, że przy projekcie pracowały aż 3 pokolenia - wtrąca pani Janina.
Najmłodsza hafciarka miała 14 lat, a najstarsza 84. W przedsięwzięciu wzięli udział również panowie. Wyszywające panie wsparło pięciu mężczyzn. Wszyscy musieli wykazać się szczególną precyzją.
Rok pracy, kilkanaście godzin dziennie
Wśród wolontariuszy było dwóch krapkowiczan: Beata Bomba i Zbigniew Majewski. Pani Beata pracowała nad haftem cały rok - codziennie po kilkanaście godzin. Jak wspomina hafciarka, trzeba było się napracować nad każdym centymetrem.
- Ale było warto. Jak zobaczyłam obraz w całej okazałości, to bardzo mi się podobał. Byłam dumna, że brałam udział przy jego tworzeniu. Zdecydowałam się na to, bo wiedziałam, że nasz obraz przejdzie do historii i zostanie dla potomnych - wyjaśnia Beata Bomba.
Z kolei pan Zbigniew Majewski pracował nad swoim kawałkiem przez 9 miesięcy, czasem po 17 godzin dziennie. - Pracowałem dzień i noc, ale gdybym miał robić jeszcze jeden obraz, to zgodziłbym się i to bez namysłu. Widok całości jest niesamowity, ogromna satysfakcja - relacjonuje pan Zbigniew.
Trafi do Częstochowy?
Teraz haftowany obraz będzie podróżował po Polsce. Odwiedzi wszystkie miejscowości, z których pochodzą wolontariusze. Był już m.in. w Łodzi, Koszęcinie, Częstochowie i Nowym Wiśniczu, Krapkowicach, a od grudnia zagości w Pałacu Sztuki w Krakowie.
Trwają poszukiwania miejsca, w którym obraz mógłby zostać na stałe. – Niewykluczone, że będzie to Częstochowa – zapowiada Panek.
Autor: Weronika Przybylska/balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24