Święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii nie będą białe, ale za to wyjątkowo ciepłe. Zdaniem synoptyków, temperatura może wzrosnąć lokalnie nawet do 25 stopni Celsjusza. Natomiast po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego, na podobnej szerokości geograficznej, panuje całkiem inny pogodowy świat. Stany Zjednoczone zmagają się z potężnymi śnieżycami. Miejscami sypnęło ponad pół metra śniegu.
W Hiszpanii święta Bożego Narodzenia są wyjątkowo ciepłe, panuje tam iście wiosenna aura. Ludzie spędzają wolny czas opalając się na plażach i kąpiąc w morzu. Z prognoz opracowanych przez synoptyków z hiszpańskiej agencji meteorologicznej AEMET wynika, że miejscami termometry mogą pokazać nawet 25 stopni Celsjusza.
- Temperatura w wielu regionach Hiszpanii przekroczy 20 stopni, nici z białych świąt - powiedział Rubén Del Campo z AEMET. Dodał, że wartości na termometrach będą rosły do poniedziałku 26 grudnia, a od wtorku zaczną spadać.
Hiszpania. Ponad 20 stopni w Wigilię
Jak podaje niemiecki serwis pogodowy wetteronline.de, w Wigilię, czyli 24 grudnia, temperatura maksymalna w miastach Cieza, Murcja i Walencja, położonych na południowym wschodzie kraju, wzrosła do 25 stopni Celsjusza. Termometry pokazały maksymalnie w mieście Miramar i gminie Molina de Segura 24 st. C.
Gorąco we Włoszech
Również we Włoszech tegoroczne święta są bardzo ciepłe, a to za sprawą tak zwanego antycyklonu afrykańskiego, czyli wyżu.
W Wigilię najwyższą temperaturę odnotowano na Sardynii, na Cape Carbonara było 22 st. C. Jak podali włoscy synoptycy, poprzednie tak wysokie wartości na termometrach w okresie świąt Bożego Narodzenia notowane były w 1973 roku. Wtedy w Palermo na Sycylii były 22 stopnie Celsjusza, a w Bolonii termometry pokazały 20 st. C. W tym roku w kilku miastach rekord ten może zostać pobity.
Śnieżyce w USA. Rekordowe opady śniegu w Buffalo
Natomiast po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego, na podobnej szerokości geograficznej, panuje całkiem inny pogodowy świat. W Stanach Zjednoczonych szaleją śnieżyce.
Zimowa aura szczególnie daje się we znaki w mieście Buffalo, w stanie Nowy Jork. W piątek spadło tam 56,6 centymetra śniegu, prawie podwajając poprzedni dzienny rekord wynoszący 32 cm ustanowiony w 1976 roku. Prędkość wiatru przekraczała tam 96 km/h. W mieście spadło też ponad 50 litrów deszczu na metr kwadratowy. Tym samym pobity został dzienny rekord opadów deszczu z 1876 roku wynoszący 43 l/mkw.
Don Paul, który przez 31 lat był głównym meteorologiem CBS w Buffalo, powiedział, że nigdy w całej swojej karierze nie widział tak potężnej śnieżycy w tym mieście. "Śnieżyca z 1985 roku sparaliżowała miasto, ale ta jest dużo gorsza, to istny potwór" - napisał meteorolog.
Jak podaje AccuWeather, ten system pogodowy, który kształtuje aurę w USA, przekształcił się w "bombę cyklonową", a więc w gwałtownie rozwijający się niż.
Bomby cyklonowe to niżowe układy, w których ciśnienie może dodatkowo obniżać się o co najmniej 24 hektopaskale dziennie. Towarzyszą temu intensywne opady i silne porywy wiatru.
Paraliż komunikacyjny
W związku z burzą śnieżną występują problemy z dostawami prądu, ale - jak podaje Reuters - sytuacja poprawia się. Jeszcze w sobotę wieczorem czasu polskiego bez prądu było 1,8 miliona odbiorców. W nocy udało się tę liczbę zredukować do około 700 tysięcy.
>>> CZYTAJ WIĘCEJ: Karambol na autostradzie, kierowcy uwięzieni w autach, są ofiary śmiertelne. Groźna zima w USA
Pogoda zakłóciła też transport, który jest dodatkowo nasilony w okresie świątecznym. Firma FlightAware, która między innymi monitoruje ruch lotniczy, poinformowała w sobotę o ponad 2600 odwołanych lotach i 6100 opóźnionych. W piątek było jeszcze gorzej. Ponad 5900 lotów odwołano, 11 500 było opóźnionych. Lotniska Chicago O'Hare International Airport i Denver International Airport doświadczyły największych problemów.
Źródło: telecinco.es, Reuters, AccuWeather, washingtonpost