Greenpeace musi zapłacić firmie energetycznej Energy Transfer blisko 667 milionów dolarów odszkodowania - orzekł w środę sąd stanu Dakota Północna. Sprawa ma związek z protestami przeciwko budowie rurociągu Dakota Access, w które przed laty zaangażowała się organizacja. Greenpeace planuje apelację, w przeciwnym razie może mu grozić bankructwo.
Decyzją ławy przysięgłych sądu w Mandan w Dakocie Północnej Greenpeace został zobowiązany do wypłaty blisko 667 milinów dolarów (równowartość ponad 2,5 mld zł) odszkodowania na rzecz Energy Transfer, przedsiębiorstwa zajmującego się transportem rurociągami ropy naftowej i gazu ziemnego. W 2019 roku pozwało ono organizację w związku z rolą, jaką miała ona odegrać w protestach przeciwko budowie przez Energy Transfer rurociągu o nazwie Dakota Access.
Zgodnie z treścią pozwu, Greenpeace miało przewodzić protestom, działać na rzecz nielegalnego zakłócania budowy inwestycji i rozpowszechniać nieprawdziwe informacje na temat Dakota Access. Po dwudniowym posiedzeniu w środę sąd uznał Greenpeace winnym i zasądził wypłatę ogromnego odszkodowania dla spółki energetycznej.
Organizacja podważa jednak zasadność wyroku i zapowiada apelację. Utrzymuje, że jej zaangażowanie w protesty było niewielkie i nastąpiło na prośbę plemienia Standing Rock. Plemię to otwarcie deklaruje, że to ono przewodziło protestom przeciwko Dakota Access.
ZOBACZ TEŻ: Kto to jest strażnik klimatu? Każdy może nim zostać, aby walczyć ze szkodliwą działalnością człowieka
Greenpeace ma zapłacić 667 mln odszkodowania
- Jesteśmy organizacją, która działa na rzecz obrony praw. Nasze działania polegają na pokojowych protestach - podkreśla w rozmowie z agencją Reutera Deepa Padmanabha, prawniczka Greenpeace. - Wszyscy powinniśmy martwić się o przyszłość pierwszej poprawki i pozwy sądowe takie jak te, których celem jest zniszczenie naszych praw do pokojowych protestów i wolności słowa. Greenpeace będzie nadal robić swoją część, aby walczyć o ochronę tych podstawowych praw dla wszystkich - dodała.
Padmanabha nie jest jedyną osobą, która obawia się wpływu, jaki środowe orzeczenie może mieć na przyszłość możliwości sprzeciwu obywatelskiego w USA. Eksperci zgodnie zwracają uwagę na możliwość wystąpienia tzw. efektu mrożącego, w ramach którego organizacje i grupy społeczne będą bały się protestować z uwagi na możliwość zastania pozwanym i pociągniętym do odpowiedzialności finansowej. Sam Greenpeace przyznaje, że jeśli jego apelacja się nie powiedzie i będzie on zmuszony do wypłaty tego odszkodowania, może zbankrutować.
Trey Cox, adwokat Energy Transfer, argumentuje z kolei, że "brutalne i destrukcyjne" protesty nie mieściły się w ramach prawnie chronionej wolności wypowiedzi. Protesty były prowadzone między kwietniem 2016 a lutym 2017 roku. Kilka miesięcy później budowa rurociągu Dakota Access została ukończona. Obecnie transportowanych jest nim około 5 procent dziennej produkcji ropy naftowej w USA. Powstaniu inwestycji sprzeciwiały się przede wszystkim plemiona rdzennych Amerykanów, które obawiały się skażenia lokalnych źródeł wody i pogłębienia zmian klimatycznych.
Źródło: PAP, Reuters, The Guardian, Euronews
Źródło zdjęcia głównego: AA/ABACA/PAP/EPA