Wskazali winnego za zatrucie Odry, nagrody za to nie dostali. Jest decyzja sądu

Morawiecki: za zatruciem Odry stoją przyczyny naturalne. Eksperci się nie zgadzają
26.08.2022 | Morawiecki: za zatruciem Odry stoją przyczyny naturalne. Eksperci się nie zgadzają
Źródło: Magda Łucyan | Fakty TVN

Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Skarbowi Państwa wypłatę miliona złotych Fundacji Centralnej. To wysokość nagrody, którą w 2022 roku obiecał ówczesny szef policji Jarosław Szymczyk za wskazanie, kto odpowiada za zatrucie Odry. Fundacja wskazała, że winny jest premier i wojewodowie, którzy pozwalali kopalniom na zrzucanie zasolonej wody do rzeki. I chociaż prawdziwość tej tezy potwierdziła potem w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli, to nagroda nie została wypłacona. Zajmująca się działalnością artystyczną fundacja poszła więc do sądu i wygrała. Pokazujemy krok po kroku, jak do tego doszło.

- Wyrok zapadł 19 marca, sąd w całości przychylił się do pozwu Fundacji Centralnej - przekazuje Sylwia Urbańska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie. Fundacja Centralna pozwała Skarb Państwa na podstawie art. 919 kodeksu cywilnego, który mówi o przyrzeczeniu publicznym. Wskazuje ono, że jeżeli ktoś publicznie obiecuje nagrodę za wykonanie określonej czynności, musi potem ją wypłacić. A w przypadku skażenia Odry tak się nie stało.

Przypomnijmy - w sierpniu 2022 roku doszło do katastrofy ekologicznej na Odrze. Ówczesny komendant główny policji (który w opinii publicznej może kojarzyć się głównie z odpaleniem granatnika w gabinecie) Jarosław Szymczyk ogłosił nagrodę w wysokości miliona złotych. Za co? Za "wskazanie osoby odpowiedzialnej za zanieczyszczenie rzeki Odra lub posiadającej istotne informacje mogące doprowadzić do ustalenia sprawców".

Policja ogłasza nagrodę. Komunikat z 13 sierpnia 2022 roku
Policja ogłasza nagrodę. Komunikat z 13 sierpnia 2022 roku
Źródło: KGP

Niedługo potem zaczęli zgłaszać się ci, którzy liczyli na nagrodę. W tym gronie znalazła się Fundacja Centralna, za którą stoi uznany reżyser Michał Zadara, która potraktowała zadanie bardzo na serio. Dlaczego? - Metoda prowadzonego przez nas Instytutu Prawa Performatywnego polega na tym, że opowiadamy o ważnych zagadnieniach za pomocą spektakli. Zanim jednak opowiemy historię w prosty sposób, musimy znaleźć i uporządkować fakty - mówi tvn24.pl Zadara.

Na poważnie

Zaznacza, że kiedy ówczesny szef policji - na wspólnej konferencji prasowej z ówczesnym premierem Mateuszem Morawieckim - ogłaszał nagrodę, sprawa już była analizowana przez jego fundację. Reżyser w rozmowie z nami nie chce oceniać, dlaczego ówczesny komendant główny zdecydował się na ogłoszenie miliona złotych nagrody. - Być może komendant chciał, żeby premier był z niego zadowolony. Może chciał publicznie pokazać, że policja traktuje tę sprawę bardzo poważnie, może chciał stworzyć dobre wrażenie. Może rzeczywiście potrzebował pomocy obywateli w wyjaśnieniu sprawy. Nie wiem - podkreśla.

Tak czy inaczej, Fundacja Centralna zaczęła pracować na jeszcze większych obrotach.

- Fundacja przez blisko rok zbierała różnego rodzaju materiały pozyskiwane w trybie dostępu do informacji publicznej od organów środowiskowych i organów administracji publicznej. Analizowała też raporty organizacji pozarządowych, w tym między innymi raporty środowiskowe Greenpeace i WWF. Wolontariusze badali korespondencję między organami, analizowali akty prawne, wczytywali się w rozporządzenia dające spółkom węglowym możliwość zrzutu zanieczyszczeń do rzek i sprawdzała wysokość grzywien nakładanych na spółki węglowe za przekroczenie wskaźników dopuszczonych w decyzjach wodnoprawnych - wylicza mecenas Konrad Kaczyński, pełnomocnik Fundacji Centralnej w sporze ze Skarbem Państwa.

Czytaj też: Co tak naprawdę wydarzyło się na Odrze? "Od lat cięliśmy gałąź, na której siedzieliśmy. Ta gałąź pękła"

W raporcie Fundacja Centralna udowadniała, że katastrofę ekologiczną wywołał fakt, że okoliczne kopalnie traktują Odrę jak ściek i zanieczyszczają je swoimi odpadami przy bierności, akceptacji lub bezsilności organów państwa.

- To zanieczyszczenie ma olbrzymie koszty dla całego państwa, ponieważ niszczy środowisko oraz zdrowie ludzi i zwierząt. Koszty kopalń za zrzuty płacimy my, przez NFZ, oraz zwierzęta - życiem - podkreśla Michał Zadara.

Przedstawiciele fundacji wskazali, że za koszmar na Odrze odpowiada Jastrzębska Spółka Węglowa, Polska Grupa Górnicza (czyli właściciele trzech kopalni, które odpowiadają za zrzucanie solanek do Odry). Odpowiedzialni - jak wynikało z pracy Fundacji Centralnej - byli też przedstawiciele władzy publicznej. Wskazano przede wszystkim na Henryka Kowalczyka (szefa resortu środowiska od 2018 do 2019 roku) i Marka Gróbarczyka (minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej od 2015 do 2020 roku) za stworzenie warunków prawnych, które umożliwiły tak ekstremalne zanieczyszczanie rzeki przez spółki. 

Fundacja przypominała, że Anna Moskwa od 2021 roku kierowała resortem klimatu i środowiska i to ona miała nadzorować pracę Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska oraz Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. W raporcie zaznaczono, że odpowiedzialność spada też na ówczesnego prezesa Wód Polskich Przemysława Daca, ministra środowiska i klimatu Anny Moskwy, ówczesnego Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka oraz wojewodów: opolskiego, Dolnośląskiego, lubuskiego, zachodniopomorskiego.

31.08.2022 | Kto zatruł Odrę? Minister Marek Gróbarczyk wskazuje na Niemcy
Źródło: Marzanna Zielińska | Fakty TVN

Należność

Reżyser przyznaje, że już kilka miesięcy po skażeniu Odry środowisko naukowe osiągnęło pewien konsensus, co do przyczyn katastrofy.

- W kontekście zdobytych informacji wśród badaczy okoliczności dramatu rzeki stały się dość oczywiste. My po prostu te informacje uporządkowaliśmy i chcieliśmy to policji pokazać i wytłumaczyć. Problem w tym, że od samego początku nie działała infolinia, na którą informatorzy mieli dzwonić - zaznacza rozmówca tvn24.pl.

Fundacja zatem listownie przekazała policji swoje ustalenia. Odpowiedź była - dość ogólna.

- Policja przekazała, że przesłane przez nas informacje są bardzo ciekawe i - jeżeli im się przydadzą w śledztwie - to może kiedyś dadzą nam o tym znać. Odpowiedzieliśmy, że przesłane przez nas informację spełniają warunki tego przyrzeczenia publicznego, które złożyła policja, więc należy nam się nagroda niezależnie od wyników śledztwa na dolnym Śląsku - opowiada Michał Zadara.

Fundacja Centralna zaznacza, że złożona przez ówczesnego komendanta głównego obietnica wypłaty miliona złotych była skierowana do wszystkich odbiorców - a nie do wąskiej grupy ekspertów zajmujących się prawem karnym i ściganiem przestępców.

- Komendantowi głównemu chodziło więc o wskazanie winnych nie w rozumieniu prawa karnego, tylko wskazanie osób odpowiedzialnych etycznie, moralnie i kompetencyjnie - dodaje mecenas Konrad Kaczyński.

Proces

Do porozumienia ostatecznie nie doszło. 12 października 2023 roku Fundacja Centralna złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew o zapłatę. Od Skarbu Państwa reprezentowanego przez komendanta głównego policji domagała się wypłaty miliona złotych nagrody, odsetek i pokrycia kosztów procesu w wysokości ponad 50 tys. złotych.

Skarb Państwa na procesie reprezentowała Prokuratoria Generalna. - Podczas procesu przedstawialiśmy argumenty wskazujące, że żądanie zapłaty było niezasadne - mówi nam mec. Wojciech Murawski, radca prawny Prokuratorii Generalnej.

Przedstawiciele Skarbu Państwa wskazywali, że obietnica nagrody była przyrzeczeniem administracyjnym, a nie przyrzeczeniem cywilnym. Na czym polega różnica? Przyrzeczenie administracyjne dotyczy sytuacji, gdzie organ administracji publicznej wydaje promesę na określone działania - na przykład na wydanie decyzji w określonej sprawie, jeżeli adresat wykona nałożony przez siebie obowiązek.

- Oczywiście była to próba zaciemnienia obrazu sytuacji. Podobnie jak podnoszona argumentacja, że wykonanie przyrzeczenia nosi znamiona losowości, jak na loteriach. Czyli wypłata nagrody zależy od aspektu losowości. Z tym argumentem oczywiście nie mogliśmy się zgodzić ani my, ani sąd - mówi mec. Konrad Kaczyński reprezentujący Fundację Centralną.

Ostatecznie Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację fundacji i nakazał Skarbowi Państwa wypłatę nagrody i odsetek.

- Sąd w ustnym uzasadnieniu uznał, że przyrzeczenie publiczne komendanta głównego policji mogło mieć na celu zamydlenie oczu opinii publicznej i stworzenie wrażenia, że policja coś robi w sprawie zanieczyszczenia Odry - przekazuje mec. Kaczyński.

- Czekamy na uzasadnienie pisemne tej decyzji, potem podejmiemy stosowne działania - przekazuje tvn24.pl mec. Wojciech Murawski, radca prawny Prokuratorii Generalnej.

19.08.2022 | Co zatruło Odrę? Złote algi, czyli słonowodne glony, to wciąż tylko hipoteza
Źródło: Jan Błaszkowski | Fakty TVN

Wnioski

Fundacja Centralna spodziewa się odwołania Prokuratorii Generalnej od nieprawomocnego wyroku sądu okręgowego. Co fundacja zrobi ze środkami, jeżeli sąd odwoławczy podobnie oceni całą historię i podtrzyma wyrok? Mają one zostać wydane na wsparcie organizacji Delta Rewilding, która działa w Dolnej Odrze i stara się przywracać ekosystemom ich naturalną dzikość. Dodatkowo, fundacja chce mieć spokojne środki na prowadzenie kolejnych badań i interwencji prawnych, które mogą zwrócić uwagę na niesprawiedliwość i nieodpowiedzialność organów państwowych.

Michał Zadara przyznaje, że decyzja o wyznaczaniu nagrody przez policję, za którą potem i tak musi zapłacić podatnik jest "bardzo złe". Jego zdaniem jest to jednak "wierzchołek góry lodowej".

- Oczywiście, źle, że ktoś robi PR i stara się tworzyć ułudę, że zajmuje się wyjaśnianiem zdarzeń, które bulwersują opinię publiczną. Problem jest jednak inny - firmy Skarbu Państwa ciągle osiągają zyski, traktując Odrę jak ściek. Państwo zarabia na truciu środowiska. Węgiel truje nas nie tylko w formie smogu po tym, jak trafi do pieców. Społeczeństwo ponosi olbrzymie koszty społeczne i środowiskowe za wydobycie surowca. To, że państwo dopłaca do paliw kopalnianych, jest po prostu skandalem - jeszcze większym niż konkurs ogłoszony w 2022 przez ówczesnego komendanta głównego - kończy Zadara.

*** O wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza".

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: