Siedem osób rannych po powodziach. Z wielką wodą zmaga się prawie 60 gmin

Nad Europę Zachodnią nadciągnęły w zeszłym tygodniu dwa niże - pierwszy, Ciaran, spowodował ogromne zniszczenia we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Belgii i innych krajach. W weekend nad Francją szalała słabsza, ale równie niebezpieczna burza Domingos. Żywioł przyniósł ze sobą obfite opady deszczu, które spadły na nasiąkniętą wodą glebę i spłynęły do wezbranych już rzek. Co gorsza, ulewy powróciły w poniedziałek.

Jak ostrzegała we wtorek przed południem agencja meteorologiczna Meteo-France, w sześciu departamentach nadal obowiązywały alerty przed ulewami i podtopieniami, a w Pas-de-Calais - czerwony alarm powodziowy.

Francuski minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin poinformował, że w wyniku powodzi siedem osób zostało rannych. W nocy z poniedziałku na wtorek 1500 strażaków przeprowadziło 600 interwencji.

Jak poinformowały lokalne media, po przejściu orkanów Ciaran i Domigos w departamencie Pas-de-Calais na północy Francji doszło do powodzi po wylaniu rzek Aa i Liane. Stany wody na rzece Aa mogą przekroczyć "historyczny rekord z marca 2002 roku", kiedy to zalanych zostało kilkaset domów.

Francuska stacja TF1 Info podała, że powodziami dotkniętych zostało prawie 60 gmin położonych w rejonie miast Calais, Boulogne-sur-Mer, Montreuil-sur-Mer i Saint-Omer. Są doniesienia o uszkodzeniach domów, gospodarstw rolnych i budynków użyteczności publicznej. W miasteczku Blendecques niektórzy mieszkańcy ewakuowali się ze swoich domów, umieszczono ich w tymczasowych schroniskach. W Esquerdes woda zalała ulice, domy, sklepy i zakłady usługowe. Niektóre drogi zostały zablokowane, miejscami zeszły błotne lawiny.

We wtorek władze Pas-de-Calais podjęły decyzję o zamknięciu szkół w kolejnych 33 gminach - początkowo nakaz obejmował 33 obszary. Urzędnicy wezwali mieszkańców, aby nie korzystali z samochodów, pozostali w domach na wyższych piętrach i ewakuowali się wyłącznie na polecenie władz.