Turyści utknęli na Majorce. W niedzielę nad wyspą przeszła burza niosąca ze sobą huraganowe podmuchy wiatru, która spowodowała odwołanie dziesiątek lotów. W rozwiązaniu problemów z transportem może pomóc spokojniejsza aura, jaką przyniósł początek tygodnia.
W niedzielę nad Majorką przeszła gwałtowna burza. Przyniosła ze sobą ulewy i wiatr rozwijający w porywach prędkość do 100 kilometrów na godzinę. Utrudnienia po burzy dotykają mieszkańców i turystów także w poniedziałek.
Odwołane loty, koczowanie na lotnisku
Jak poinformowała odpowiedzialna za obsługę hiszpańskich lotnisk spółka AENA, do poniedziałkowego popołudnia nie doszło do skutku lub zostało odwołanych ponad 100 połączeń lotniczych z lub na Majorkę. Przedstawiciele spółki potwierdzili, że część zaplanowanych na poniedziałek rano lotów jest opóźnionych o ponad 7 godzin.
Przedstawiciele AENA sprecyzowali, że na lotnisku w Palmie, największym mieście Majorki, doszło do odwołania 56 lotów, głównie do Hiszpanii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Turyści, którzy mieli w planach wylot do domu, koczowali na lotnisku - w budynku od rana oczekiwały tysiące ludzi. W poniedziałek aura ma być spokojniejsza, chociaż w niektórych regionach wciąż obowiązują alerty przed silnym wiatrem i ulewami.
W poniedziałek na Balearach rozpoczęło się liczenie strat po przejściu huraganowego wiatru oraz silnych opadów deszczu. Wichury przeszły przez archipelag, gdzie leży Majorka, oraz wschodnią Hiszpanię. Wiele drzew zostało połamanych, są też przypadki przewrócenia metalowych konstrukcji, a także podtopienia. Kilka osób odniosło rany, a w porcie w Palmie wycieczkowiec zderzył się z tankowcem.
Źródło: PAP, Diario de Mallorca, tvnmeteo.pl