Australia zmaga się z powodziami, które nawiedzają wschodnią część kraju. Poziom wody w rzece Murray, najdłuższej na kontynencie, pozostaje wysoki, co zmusiło władze do wydania kolejnych nakazów ewakuacji.
Wschodnia Australia od miesięcy zmaga się z falą ulewnych opadów, które przynoszą ze sobą powodzie. Sytuacja uległa pogorszeniu w ciągu ostatnich dwóch tygodni, kiedy to w Wiktorii, Nowej Południowej Walii i Tasmanii spadły rekordowe deszcze. Jak podały władze, w powodziach zginęły co najmniej trzy osoby.
Taka powódź zdarza się raz na 150 lat
Powodzie zagrażają społecznościom w stanie Wiktoria, szczególnie tym sąsiadującym z rzeką Murray. Stan wody w najdłuższym cieku kontynentu jest skrajnie wysoki, a w niektórych miastach prognozowana jest taka powódź, jakiej nie widziano od 150 lat.
Mieszkańcy miasta Echuaca w okręgu Nicholls przygotowują się wystąpienie rzeki z brzegów w piątek wieczorem, budując wały przeciwpowodziowe i starając się ratować swój dobytek. Nawet jeśli zabezpieczenia wytrzymają, dla wielu osób będzie to oznaczało utratę życiowego dorobku. Jak wskazał w środę Sam Birell, parlamentarzysta reprezentujący Nicholls, główny wał nie obejmie 190 domów.
- Teraz pozostaje nam jedynie czekać, czy wał wytrzyma - powiedział. - Jeśli tak, ocaleje duża część miasta.
Rwące potoki odcięły wiele miast od reszty kraju, a co za tym idzie - od łańcucha dostaw. Premier Australii Anthony Albanese potwierdził, że na misje ewakuacyjne i zaopatrzeniowe wysyłane są śmigłowce wojskowe.
Mokra, trzęsąca się ziemia
Jak podaje krajowe Biuro Meteorologiczne (BoM), w ciągu najbliższych pięciu dni we wschodniej Australii może spaść do 100 litrów deszczu na metr kwadratowy. Dla niektórych obszarów stanowi to równowartość około jednej dziesiątej sumy rocznych opadów. Każda ilość deszczu zwiększa ryzyko wystąpienia rzek z brzegów. W części Wiktorii obowiązuje nakaz ewakuacji.
- Następne 24 godziny będą krytyczne - powiedział w czwartek Tim Wiebusch, szef służb ratunkowych stanu.
W środę rano rejon Wiktorii nawiedził jeszcze jeden żywioł. W trakcie sprzątania po powodziach mieszkańcy miasta Mansfield poczuli, jak ziemia trzęsie im się pod stopami. Trzęsienie ziemi miało magnitudę 3,4 i towarzyszył mu hałas przypominający eksplozję. Wstrząsy nie spowodowały większych zniszczeń w rejonie miasta.
Źródło: Reuters, Sky News