Pierwszy dzień jesieni. Jakie było lato w Polsce? Podsumowanie klimatologa

Upały w Polsce. Szczecin. Kurtyny wodne
Tuvalu zagrożone zmianami klimatu
Źródło: Reuters
Jakie było tegoroczne lato w Polsce? Według klimatologa profesora Bogdana Chojnickiego normalne, ale to nie znaczy, że zmiana klimatu się zatrzymała. - W krajach nordyckich odnotowano rekordowo wysokie temperatury - powiedział ekspert.

Lato dobiega końca. W poniedziałek rozpocznie się meteorologiczna jesień, a we wtorek -kalendarzowa. - Tegoroczne lato w Polsce było normalne. Mieliśmy normalny, jak na Polskę, lipiec i sierpień - powiedział profesor Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

- Zmiany klimatu zaczęły przyzwyczajać nas do wyższych temperatur, ale Polska to nie Chorwacja, tylko kraj leżący na północy. Nasza średnia temperatura powietrza jest daleko niższa od średniej na świecie. Jesteśmy dość chłodnym krajem - mówił.

Ekspert dodał, że licząc od stycznia, ten rok jest wciąż cieplejszy od normy o ponad 0,92 stopnia Celsjusza. - Jeżeli komuś się wydaje, że globalna zmiana klimatu się zatrzymała albo zaczęła się cofać, to jest w błędzie - zaznaczył klimatolog.

Zmiana klimatu "nie przeniesie Polski na tereny śródziemnomorskie"

Profesor Chojnicki powiedział, że rok 2024 w Polsce był cieplejszy od normy wieloletniej o 2,24 st. C. - Ten rok nie będzie rekordowo ciepły, ale od 2020 nie mieliśmy roku, którego temperatura ogólna była niższa niż norma z ostatnich trzech dekad (1991-2020). Co jest niedobrą wiadomością, bo być może naukowcy się pomylili i nie doszacowali prognozowanego wzrostu temperatur spowodowanego globalnym ociepleniem - przyznał. Badacz przypomniał, że tegoroczne lato poprzedził bardzo chłodny maj. - Teoretycznie można zwątpić w istnienie zmian klimatycznych, jeżeli sobie uświadomimy, że ostatni tak chłodny maj w naszym kraju był 34 lata temu. Ale tym się właśnie objawiają zmiany klimatyczne, zjawiska takie jak wejście chłodnych frontów mas powietrza do Polski oddalają się w czasie. One nie znikają, bo zmiana klimatu nie przeniesie Polski na tereny śródziemnomorskie. Po prostu chłodne zdarzenia meteorologiczne będą u nas obserwowane coraz rzadziej - powiedział. Wskazał przy tym na bardzo ciepły wrzesień, a zwłaszcza rekordowo ciepły ostatni weekend lata. - W spektakularny sposób napłynęła do nas gorąca masa powietrza afrykańskiego - mówił. Jak zauważył klimatolog, podobnie było we wrześniu ubiegłego roku. Tylko wówczas bardzo wysoka temperatura wystąpiła na początku września, a teraz pod koniec.

Globalne ocieplenie
Globalne ocieplenie
Źródło: Adam Ziemienowicz/PAP

Upalnie w krajach nordyckich

Naukowiec przypomniał także o warunkach atmosferycznych panujących w kwietniu tego roku. - Jeżeli temperatura sięgała wówczas 20 stopni, to wydawało nam się, że jest normalnie. A normalnie nie jest, bo w tym czasie w Polsce powinno być chłodniej - tłumaczył. Badacz wspomniał, że w czasie, gdy w Polsce wakacyjna pogoda była relatywnie deszczowa i bez upałów, w krajach nordyckich odnotowano rekordowo wysokie temperatury.

- Ta "gotująca się zupa" atmosfery ma to do siebie, że jęzory "chłodu" były w tym roku często blokowane nad Polską. Chłodu w cudzysłowie, bo to były temperatury zbliżone do norm wieloletnich, to nie był chłód. Tymczasem zagony gorącego powietrza sięgały daleko na północ Skandynawii. To jest efekt zmian klimatu - duże kontrasty termiczne - zaznaczył.

Topnienie lodowców Arktyki
Topnienie lodowców Arktyki
Źródło: PAP/Adam Ziemienowicz

Podtopienia i niżówki

Klimatolog wskazał, że każdy upalny dzień, poprzez zwiększenie parowania, obniża ilość wody w glebie. - Tego lata mieliśmy całkiem spore opady deszczu, ale pamiętajmy, że często występowały one lokalnie. To powodowało, że mieliśmy do czynienia z podtopieniami. W naszym kraju pojawił się też niż genueński, na szczęście nie tak niszczycielski, jak w ubiegłym roku. Niż genueński był i nadal będzie występował, ale wraz ze wzrostem temperatury będzie niósł większą ilość ciepła i wody, czyli jego potencjał do zniszczeń będzie narastał. Tymczasem my nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie nagłych, dużych opadów na bardzo wysuszoną glebę - podkreślił badacz. Mówiąc o tegorocznej letniej niżówce i rekordowo niskich poziomach polskich rzek, naukowiec zwrócił uwagę, iż dzięki opadom deszczu w mniejszych ciekach odbudowały się średnie stany wody.

- W przypadku dużych rzek sytuacja jest bardziej złożona, bo wprawdzie częściowo zasilają je wody z mniejszych dopływów, ale poważniejsza sprawa to zasilanie dużych rzek wodami gruntowymi. A w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z takimi deficytami, które mogły ograniczyć ilość wody w głębi gruntu, i stąd te uporczywe niżówki, mimo ostatnich opadów deszczu - wskazał profesor Chojnicki.

Globalne ocieplenie
Globalne ocieplenie
Źródło: PAP/Maciej Zieliński
Czytaj także: