Hubert Kijek mówił na antenie TVN24, że powrót załogi misji Axiom-4 na Ziemię będzie niebezpiecznym i skomplikowanym manewrem. - Osłona termiczna nagrzeje się nawet do dwóch tysięcy stopni Celsjusza i stracimy łączność z nimi na sześć minut. Nie będziemy wiedzieli, co się będzie działo - opowiadał.
Hubert Kijek mówił na antenie TVN24, że misja Axiom-4, w której wziął udział Sławosz Uznański-Wiśniewski, "to jest triumf nauki, polskiej nauki, która została doceniona". - Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie latać w kosmos, wysyłać zaawansowaną aparaturę na Międzynarodową Stację Kosmiczną - mówił reporter TVN24 BiS
Wyjaśniał też przebieg ostatniej fazy misji załogi Axiom-4. Będzie to procedura oddokowania kapsuły Dragon, która ma rozpocząć się w poniedziałek o godzinie 13.05 czasu polskiego - o ile pozwolą na to warunki techniczne i pogodowe.
Choć oddokowanie zaplanowano na godzinę 13.05, to - jak mówił Kijek - "wszystko rozpocznie się w poniedziałek przed godziną 13.00". - Najpierw astronauci wejdą do kapsuły, założą skafandry, potem zamkną właz i przeprowadzą test szczelności. O 13 odłączą od stacji silniki Dragona, odepchną pojazd kosmiczny, on odleci od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, będzie orbitował około 20 godzin. Później wejdą w tę procedurę deorbitacji, spadku na Ziemię, lądowania u wybrzeży Kalifornii - objaśniał.
"Osłona nagrzeje się nawet do dwóch tysięcy stopni"
Jak mówił reporter TVN24 BiS, "trzeba będzie spaść" na Ziemię. Dopytywany, czy powrót jest operacją trudniejszą niż lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną, wskazywał, że zdania są podzielone. - Niektórzy mówią, że to można porównać, że obie procedury są równie niebezpieczne, choć niektórzy mówią, że powrót jest najniebezpieczniejszy (…). Bo gdy kapsuła wchodzi w atmosferę, to nie ma już odwrotu i oni muszą wejść pod odpowiednim kątem. Bo jeżeli będzie za mały kąt, to odbiją się od atmosfery, a jeżeli za duży, to spłoną. Ale oczywiście historia pokazuje, że przez te 60 lat potrafimy sprowadzać ludzi z kosmosu - zaznaczył.
Podkreślił, że "to będzie najniebezpieczniejszy moment, ponieważ kapsuła będzie pędziła z prędkością 27 tysięcy kilometrów na godzinę".
- Osłona termiczna nagrzeje się nawet do dwóch tysięcy stopni Celsjusza i stracimy łączność z nimi na sześć minut. Nie będziemy wiedzieli, co się będzie działo. Będziemy czekać - powiedział.
Przyznał, że dla wielu osób tu na Ziemi będą to "chwile grozy". - Będziemy czekać na zdjęcia pokazujące, jak ta kapsuła zbliża się, jak otwierają się najpierw dwa spadochrony, które ustabilizują ten pojazd, potem kolejne cztery i ten pojazd wyhamuje do 24 kilometrów na godzinę, osiądzie u wybrzeży Kalifornii. Służby ratunkowe podpłyną, pomogą im wysiąść z kapsuły, później śmigłowcem polecą na ląd, stamtąd do Houston - mówił.
Jak tłumaczył Kijek, w Houston na Sławosza będzie czekał rządowy samolot z lekarzem i czwórką pilotów.- Także żona ma z nim lecieć do Kolonii, do Europejskiego Centrum Astronautów i tam ma spędzić tydzień na kwarantannie - mówił. - Tam będą czekać na niego przyjaciele, rodzina, ale też dziennikarze. Będzie to pierwsza okazja, żeby z nim porozmawiać zaraz po powrocie - dodał.
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Space X/X