W niedziele rysowała się przed Polską piękna perspektywa letniej pogody pod koniec miesiąca, wysokiej temperatury, do nawet 30 st. C miejscami na południu. I nic z tego nie wyszło.
Przykro mi podwójnie, jako meteorologowi, że prognoza się nie sprawdziła i Matka Natura po raz kolejny zakpiła z modeli matematycznych i wysiłku synoptyków, i przykro mi prywatnie z powodu wybujałych planów na weekend.
Ciepło było...
Ciepło jest, a właściwie można już powiedzieć było, w czwartek 27 września, kiedy temperatura w centrum kraju osiągnęła 26 st. C, a na południu na Podkarpaciu 28 st. C Natomiast piątek i sobota będą chłodniejsze, z temperaturą od 15-17 st. C na północy do 21–25 st. C na południu.
Szybki niż
Skąd taka zmiana? Otóż niż nad Europą Zachodnią okazał się silniejszy i szybszy niż przewidywaliśmy. Powędrował nad Skandynawię i pociągnął ze sobą front chłodny, którego trasa wiedzie właśnie dziś przez Polskę. W piątek front przemieści się już za nasze wschodnie granice, a powietrze, które za nim napłynie będzie chłodne i wilgotne.
Z upału wobec tego nici, bowiem klin ciepła, który miał znaleźć się na Polską w okresie czwartek-piątek-sobota-niedziela, został wyparty na południowy-wschód. Ciepło będzie na Ukrainie i w Rumunii.
Ciepło będzie...
Wszystkich zawiedzionych pocieszę, że w Polsce zagości jeszcze ciepło. Pogoda ma ulegać sporym zmianom, a temperatura wahaniom, ale napłyną jeszcze ciepłe masy powietrza z południa, które przyniosą wzrost temperatury do 26, a może nawet 28 st. C.
Wszystko jest możliwe, rekord temperatury dla października wynosi bowiem 29 st. C zmierzone w Gorzowie Wlkp. w 1966 r. Warto wspomnieć, że w roku 2000 odnotowano 28 st. C w Nowym Sączu.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo