Ekwadorscy celnicy uratowali 185 małych żółwi, które były owinięte w foliową torebkę i zapakowane w walizkę. Próbowano przemycić je z jednej z wysp należącej do archipelagu Galapagos.
Gady zostały znalezione w niedzielę, 28 marca, podczas rutynowej kontroli na lotnisku. Dziesięć z nich nie przeżyło - poinformowali celnicy z lotniska na wyspie Baltra, położonej w archipelagu Galapagos, należącym do Ekwadoru. Przechwycone żółwie prawdopodobnie miały mniej niż trzy miesiące.
Celnicy zwalczający handel dzikimi zwierzętami twierdzą, że młode żółwie mogą na czarnym rynku kosztować nawet pięć tysięcy dolarów za osobnika. Prawdopodobnie przemytnicy zawinęli gady w plastik, aby je unieruchomić, ale operator urządzenia rentgenowskiego na lotnisku mimo to nabrał podejrzeń i sprawdził zawartość walizki.
W walizce miały być pamiątki
Walizka została nadana na lotnisku przez firmę transportową i miała zawierać "pamiątki" – poinformowało lotnisko. Do tej pory nikogo nie aresztowano, ale pracownicy firmy transportowej, którzy nadali bagaż, zostali zatrzymani w celu przesłuchania.
Ekwadorski minister środowiska Marcelo Mata określił ten incydent jako zbrodnię przeciwko dzikiej faunie i dziedzictwu naturalnemu kraju.
Jednym z największych zagrożeń dla żółwi słoniowych (Chelonoidis niger) jest nielegalny handel, który napędzają kolekcjonerzy dzikich i egzotycznych zwierząt. Kara za przemyt zwierząt z wysp Galapagos wynosi od jednego do trzech lat więzienia. Na wyspach występuje wiele unikatowych roślin i zwierząt, które przyciągają uwagę przemytników.
Autor: anw/dd / Źródło: BBC