Dzisiejsze modele meteorologiczne, a tym samym prognozy pogody dla nadchodzącej majówki w Polsce, nie są specjalnie łaskawe. Bywało już lepiej. Zdarzało się, że końcówka kwietnia i początek maja były bardzo ciepłe, a nawet upalne, jak w 2001 roku na Dolnym Śląsku i w 2012 r. na przeważającym obszarze kraju.
Zresztą majówki na początku naszego wieku były na ogół przyjemnie ciepłe. W 2003 i 2004 r. temperatura maksymalna osiągała 22-24 st. W 2005 r. chłodno było tylko na Suwalszczyźnie, gdzie temperatura maksymalna wyniosła od 13 do 15 st., natomiast w Słubicach osiągnęła 30 st. C.
W kolejnych latach - 2006, 2007, 2008 - pogoda majówkowa nas nie rozpieszczała. 1 maja 2007 r. w Warszawie padał śnieg. Stacje meteorologiczne odnotowały tego roku od 6 st. w Gdańsku do 20 st. w Słubicach i w Opolu. Zimny był również rok 2011. W czasie weekendu nastąpiło silne ochłodzenie, padał deszcz ze śniegiem i śnieg. Jeszcze 1 maja w najcieplejszym momencie dnia temperatura wyniosła od 7 st. w Łebie do 17 st. we Wrocławiu. 2 i 3 maja w Mikołajkach i we Wrocławiu odnotowano jedynie 5 st., najcieplej było w Rzeszowie, bo 18 st.
Przyjemna letnia pogoda panowała w czasie majówki 2012 r., kiedy to w Kaliszu 1 maja odnotowaliśmy 31 st. Upalnie było również 2 maja na południowym wschodzie kraju, w Rzeszowie zmierzono 30 st. Wyjątkowo ciepło było w stolicy 3 maja, temperatura wzrosła do 27 st. Jedynie Wybrzeże w tym okresie zostało poszkodowane - 1 maja temperatura w Łebie wzrosła do zaledwie 11 st., w Gdańsku do 16 st.
W 2013 r. majówka była bardzo niesprawiedliwa. Temperatura maksymalna 1 maja wyniosła od zaledwie 9 st. we Wrocławiu do aż 28 st. w Lesku. W kolejnych dniach następowało powolne ochłodzenie.
W tym roku również w czasie majówki będzie się ochładzać. Rozpocznie się i skończy pogodnie, ale w "środku" będzie mniej przyjemnie. Temperatura maksymalna w ciągu czterech dni - od czwartku do niedzieli - spadnie o jakieś 10 st. Polska będzie w obszarze obniżonego ciśnienia, związanego z niżami, które Matka Natura nasiała jak grzybów w pasie od Włoch i Grecji, przez Polskę oraz Ukrainę, po Skandynawię. Nad krajem przemieści się z zachodu na wschód front chłodny. Wkroczy do zachodniej i południowo-zachodniej Polski w czwartek 1 maja, tam przyniesie przelotne opady deszczu i burze. Na wschodzie i w centrum do południa będzie słonecznie, po południu pojawi się więcej chmur. Temperatura będzie jeszcze dość wysoka, w najcieplejszym momencie dnia na Podkarpaciu wyniesie około 25 st., na Ziemi Łódzkiej 23 st., na pozostałym obszarze Polski powinna przekroczyć 20 st., tylko nad morzem wzrośnie do około 18 st.
W piątek i w sobotę, czyli 2 i 3 maja, front chłodny przetaczał się będzie przez kraj z zachodu na wschód. W piątek deszcz i burze z opadami do 30 mm i gradem wystąpią na przeważającym obszarze kraju. W burzach powieje silny wiatr do 90 km/godz. Pogodnie powinno być na Pomorzu Zachodnim. Temperatura maksymalna w piątek na południowym wschodzie przekroczy 20 st., możliwe, że na Podkarpaciu osiągnie 26 st., a na pozostałym obszarze kraju wyniesie od 13 st. do 19 st.
W sobotę południe kraju przykryją chmury kłębiaste z przelotnymi opadami deszczu. Poza tym rozpogodzi się, ale będzie chłodno i wietrznie, z porywami wiatru do 60 km/godz. Po sobocie zapowiada się słoneczna niedziela. W kraju będzie umiarkowanie ciepło, by nie rzec, że jak na maj, to nawet chłodno. Temperatura maksymalna wynieść ma od 12 st. na Suwalszczyźnie do 16 st. na Dolnym Śląsku.
Przynajmniej nie będzie żal wracać z majówki.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo