Najbliższe dni będą w Polsce bardzo zimne. Ten ziąb pozostanie z nami jeszcze przez dłuższy czas. A skąd się wziął? Jak powstały te wędrujące mroźne masy powietrza? Na te pytania odpowiada synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek.
Do Polski wlewa się chłód, groźny dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt. Daleka północ i Syberia są przyzwyczajone do długotrwałego mrozu, ale nie my. Masy powietrza napływające zimą z północy i wschodu zwykle zbierają w Europie Środkowej śmiertelne żniwo. Fala mrozu, która właśnie objęła nasz kraj ma zostać z nami na długo. W świetle najnowszych materiałów prognostycznych do pierwszych dni marca.
Tymczasem do Polski przyleciały żurawie, gdzieś nad Europą widziano bociany zmierzające w naszą stronę, a redakcyjnej koleżance wykiełkowały właśnie tulipany. W prognozach długoterminowych wiosny jednak nie widać.
Skąd ten mróz?
Wszystko za sprawą pewnego fenomenu nad biegunem północnym. Otóż w stratosferze, czyli warstwie atmosfery zalegającej nad troposferą, w której żyjemy, doszło do wielkiego zaburzenia. Na wysokość około 7-10 kilometrów nad Arktyką wdarło się wielkie ciepło i zaburzyło funkcjonowanie tak zwanego wiru polarnego. Zdarza się to co parę lat i na ogół właśnie w lutym.
Wir polarny w czasie nocy polarnej, czyli teraz, bywa mocno rozbudowany. Kiedy jednak wielka masa energii z przyziemnej warstwy atmosfery wdziera się wyżej, dochodzi do ogromnych zaburzeń globalnej cyrkulacji powietrza. Charakter tych zaburzeń jest nie do końca poznany i trudny do prognozowania, a związany prawdopodobnie ze wzrostem temperatury wód oceanów.
Wiadomo, że od ciepłych lat 90. tego rodzaju "wrzutów ciepła" jest więcej. Zmiany klimatu Ziemi dotyczą więc nie tylko naszego bezpośredniego otoczenia, sięgają również w wyższe warstwy atmosfery. Kto pamięta amerykański film katastroficzny "Pojutrze" o gwałtownym globalnym ochłodzeniu? Scenariusz filmu oparł się właśnie na potężnym zaburzeniu w stratosferze.
W lutym tego roku nastąpiło silne wniknięcie ciepła znad Atlantyku w stratosferę nad biegunem północnym. I wielki wir polarny rozpadł się na mniejsze części. Jeden z nich przemieścił się właśnie nad Europę.
Co widać na poniżej mapie? Jest to aktualna sytuacja na wysokości około 9 kilometrów nad Ziemią. Nad Europą i Ameryką widoczne są centra (L) wirów polarnych, według modelu GFS/Unisys Weather:
Zwykle pod tym górnym wirem polarnym nad Arktyką rządzi przy ziemi silny wyż atmosferyczny. Jest jak góra zbudowana z zimnego i gęstego powietrza, z której spływają w niższe szerokości geograficzne mroźne strumienie. Tym razem pod wirem, który przemieścił się nad Europę, wyż rozrósł się nad Skandynawią i mamy problem. Zaburzenie wysoko w atmosferze może odbić się niekorzystnie na gospodarkach krajów dotkniętych mrozem, na komunikacji oraz na naszym zdrowiu.
Wielka wędrówka
W związku z takim rozwojem sytuacji, miejsce ma w tej chwili przy powierzchni ziemi wielka migracja mroźnych mas powietrza od Syberii po Europę. Tej wędrówce winien jest potężny wał wyżowy, w którym widoczne są dwa ośrodki wysokiego ciśnienia - silniejszy nad Skandynawią i nieco słabszy nad Syberią.
Na mapie poniżej potężny obszar wysokiego ciśnienia, zaznaczony kolorem czerwonym, rozciąga się od Irlandii po Półwysep Czukocki. Grafika przedstawia prognozę średniego ciśnienia na poziomie morza na najbliższe pięć dni. Wyż i mróz mocno ścisną nie tylko Rosję, ale i kraje w centrum oraz na zachodzie Europy. Ciśnienie w naszej części kontynentu ma nie spadać na poziomie morza poniżej 1020 hPa. Pomimo że wyż przyniesie sporo słońca, będzie lodowato zimno.
Co widać na mapie? Jest to prognoza średniego ciśnienia na poziomie morza na najbliższe pięć dni według modelu GFS/University of Maine:
Co widać na mapie? Jest to prognoza średniego ciśnienia nad Europą według GFS/University of Maine:
Skutki utrzymywania się takiej sytuacji w polu barycznym są dwa. Po pierwsze - zaleganie tuż nad ziemią mroźnego, ciężkiego powietrza, a tym samym silny spadek temperatury, miejscami poniżej -20 stopni. Kolejny skutek to dymomgła, czyli smog snujący się nad ziemią. Typowe w układzie wyżowym osiadanie powietrza sprzyja tworzeniu się trujących, brunatnych "czap" nad wielkimi metropoliami pełnymi spalin samochodowych oraz małymi miastami i wsiami ogrzewanymi węglem. Przebywanie w takich oparach skutkuje nie tylko podrażnieniem gardła, ale i podtruciem całego organizmu.
Wyż skandynawski, jak niewidoczna gołym okiem góra, stanowić będzie blokadę dla zachodniej cyrkulacji atmosfery, czyli napływu ciepłych, wilgotnych mas powietrza znad Oceanu Atlantyckiego. Utrzyma się dość długo, gdyż anomalia nad Arktyką jest silna.
Dla większości z nas to powód do zmartwień. Osobiście martwię się grupą żurawi, których głośny klangor słyszałam w dolinie rzeki Rawki, w Puszczy Bolimowskiej niedaleko Warszawy. Bo to czas żurawich godów. Mróz najwyraźniej jeszcze nie przeszkadza ich miłości. Ale co będzie dalej, gdy temperatura jeszcze bardziej spadnie? Te piękne ptaki mogą mieć wielkie kłopoty przez zaburzenia w atmosferze gdzieś daleko stąd.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: GFS/University of Maine, Shutterstock