Powódź, która spustoszyła Tajlandię w 2011 roku była największa od ponad pół wieku. Sprzątanie po kataklizmie jeszcze trwa, ale mieszkańcy szykują się już do kolejnego sezonu monsunowego. Na własną rękę rozpoczęli podnoszenie budynków. - Następnym razem, gdy wielka woda nadejdzie będziemy bardziej przygotowani - tłumaczą.
Budynek o powierzchni 297 mkw jest obecnie podnoszony przez lokalnych inżynierów w miejscowości Sangagam w centralnej Tajlandii. Fachowcy robią to za pieniądze mieszkańców. Gdyby czekali na dofinansowanie z rządu, zajęłoby to pół roku. A wiosna blisko - może przynieść kolejną powódź.
Centymetr po centymetrze, ważący 440 ton budynek lokalnej szkoły będzie podwyższona o tyle, ile w czasie ostatniej powodzi napłynęło wody - dokładnie 3,7 metra.
- Dzieci brodziły w wodzie po kolana, niektóre po pas. Później zdecydowano się odwołać zajęcia na dwa miesiące - wspomina jeden z mieszkańców pracujących przy podnoszeniu budynku.
Wielkie naprawianie
Po tym, jak wody w Tajlandii ustąpiły zaczęło się wielkie sprzątanie. Premier poszkodowanego kraju obiecał, że przygotuje państwo na następne zagrożenie. Przeznaczono na ten cel 11,4 miliarda dolarów. Jednak dystrybucja pieniędzy może potrwać długo.
- Najważniejsze, byśmy byli gotowi na porę monsunową, czyli okolice sierpnia i września - oświadczył tajlandzki premier.
Powódź, jakiej nie było od pół wieku
2011 rok w Tajlandii zapisał się jako rok wielkiej tragedii. Powódź zabrała ze sobą ponad 800 żyć, a cały kraj został wyniszczony, w wielu miejscach doszczętnie. Gospodarka tego państwa znacznie ucierpiała.
Autor: ar/ŁUD / Źródło: Reuters TV