Rafał Z. oskarżony o zabójstwo swojej żony stanął przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Do zbrodni doszło w Jagatowie w województwie pomorskim. Mężczyzna po wszystkim ukrywał się, a kilkudniową obławę policji śledziła cała Polska. Oskarżony przyznał się później do zabójstwa. Jak tłumaczył śledczym, nie mógł pogodzić się z rozpadem swojego małżeństwa.
Proces Rafała Z. ruszył w sądzie w Gdańsku po godzinie 9. Sąd wyłączył jawność rozprawy. Mężczyzna odpowiada za zabójstwo w zamiarze bezpośrednim. Do zdarzenia doszło w kwietniu 2024 roku w Jagatowie koło Pruszcza Gdańskiego.
Jak przekazała prokuratura, 43-latek przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Wskazał też motyw zbrodni - małżeństwo jego i ofiary się rozpadło, a on nie mógł się z tym pogodzić.
- Rafał Z., przybywając w swoim domu, czekał na swoją żonę. W pewnym momencie wyszedł na zewnątrz domu. Gdy przyjechała jego żona, bez słowa zadał jej wielokrotnie ciosy ostrym narzędziem. Następnie zbiegł, po kilku dniach został ujęty - powiedział w czwartek jeszcze przed rozpoczęciem procesu Bartosz Woźniak z Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim.
Prokurator dodał, że oskarżony przyznał się do winy. - Podawał, że chciał pozbawić życia swojej żony, jak również pozbawić siebie życia, tak, żeby być z nią razem w niebie - dodał prok. Woźniak.
Kilkudniowa obława, ukrywał się pod stertą ubrań
Ciało 40-latki znalazł w kwietniu 2024 roku syn ofiary. Kobieta miała liczne rany kłute, cięto-kłute i cięte w obrębie głowy, klatki piersiowej, przedramion i szyi. Bezpośrednią przyczyną śmierci był krwotok zewnętrzny.
Poszukiwania męża ofiary, podejrzanego wtedy o zamordowanie kobiety, trwały przez kilka dni. Policjanci sprawdzali wytypowane miejsca w rejonach gminy Pruszcz Gdański i powiatu gdańskiego. W działaniach zaangażowany był m.in. policyjny śmigłowiec. Mężczyzna został zatrzymany na terenie zabudowań gospodarczych w powiecie gdańskim. Ukrywał się pod stertą ubrań. Był zaskoczony wizytą policji i nie stawiał oporu.
Rafał Z. odbywał obserwację sądowo-psychiatryczną. Biegli stwierdzili, że w chwili popełniania czynu był poczytalny.
Mężczyźnie grozi dożywocie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Gadomski