Setki tysięcy litrów wypełnionych trującymi, łatwopalnymi oraz żrącymi substancjami składowane jest nielegalnie w Szczecinie przy jednym z kanałów Odry. To kolejna bomba ekologiczna na terenie Polski, z którą instytucje nie wiedzą, jak sobie poradzić.
Cztery miesiące temu w Szczecinie, w pobliżu Odry ujawniono nielegalne składowisko niebezpiecznych odpadów. To setki tysięcy litrów olejów przemysłowych oraz innych substancji, które są trujące, żrące, łatwopalne, zagrażającymi środowisku i życiu biologicznemu, także ludzi. Właściciel terenu miał zgodę na organizację składowiska, ale wygasło ono w 2020 roku.
Setki tysięcy chemikaliów
Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie ujawnili wówczas obecność przynajmniej 412 mauserów o pojemności 1000 litrów, 299 beczek o pojemności 200 litrów, 5 zbiorników paliwowych o pojemności 60 tysięcy litrów oraz 10 zbiorników paliwowych o pojemności 15 tysięcy litrów. Wszystkie stoją na świeżym powietrzu, tuż obok kanału Odry.
Znajdowały się w nich niebezpieczne odpady w postaci zaolejonych wód, przepracowanych olejów silnikowych, filtrów olejowych, zaolejonego czyściwa, odpadowych klejów, płynów hamulcowych, oraz wypełnionych chemikaliami w postaci: formaldehydu, acetonitrylu (cyjanometan), kwasu siarkowego, azotanu sodu, nadsiarczanu potasu.
ZOBACZ TAKŻE W TVN24 GO REPORTAŻ "Wody czerwone. Kto zapłaci za odpady z fabryki trotylu?"
Patowa sytuacja
Niestety z ustaleń Alicji Rucińskiej, reporterki TVN24 Szczecin, wynika, że w tej sprawie nic się nie zmieniło, a zagrożenie chemikaliami wciąż jest bardzo wysokie. Co więcej, odpowiedzialność za wywóz i utylizację odpadów spadła na Urząd Miasta, a tego nie stać na to, by wydać kilkadziesiąt milionów złotych na ten cel.
– Kosztami usunięcia obciążono samorząd, jednak odpowiedzialność leży również po stronie właściciela, usunięcie składowiska to ogromne koszty – przekazała nam Paulina Łątka z Urzędu Miasta Szczecin. Jak dodała trwa korespondencja z właścicielem terenu, na którym miasto chce wymusić usunięcie nielegalnego składowiska na własny koszt.
Sprawa w prokuraturze
Jak przekazał nam Michał Ruczyński, rzecznik prasowy Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, ich rolą było nielegalne składowisko wykryć i udokumentować, a potem skierować sprawę do prokuratury.
Przekazano też całą dokumentację Urzędowi Miasta. – Teraz po stronie policji, prokuratury, ale także samorządu są dalsze czynności. My, co jedynie możemy zrobić, to regularne kontrolowanie, czy tam (na nielegalnym składowisku – przyp. red.) te nielegalne materiały nie są wywożone, czy nic się z nimi nie dzieje, czy, nie daj boże, nie są wylewane nigdzie indziej – mówi Ruczyński.
Czytaj też: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Końcowy raport Instytutu Ochrony Środowiska, ekspert komentuje.
Pod gołym niebem
Jak na razie sytuacja jest więc patowa. Tymczasem inspektorzy WIOŚ w swoim raporcie wskazywali, że – choć na razie nie stwierdzono wycieków substancji do środowiska – ponieważ stoją one na świeżym powietrzu i są narażone na warunki atmosferyczne, takie zagrożenie istnieje.
Za składowanie odpadów warunkach zagrażających życiu lub zdrowiu lub mogących spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: WIOŚ Szczecin