Po powrocie do zaparkowanego samochodu właścicielka pojazdu usłyszała miauczenie wydobywające się spod maski. Z odsieczą zwierzęciu przybyły strażniczki miejskie, jednak wydostanie go z wnętrza auta okazało się bardzo trudne. Pomógł inny kierowca, będący świadkiem tej nietypowej - w sezonie letnim - sytuacji. Kot jest już bezpieczny i niebawem trafi do adopcji.
Do zdarzenia doszło we wtorek 20 czerwca w godzinach porannych. Na numer zgłoszeniowy straży miejskiej zadzwoniła zaniepokojona kobieta, po powrocie do zaparkowanego samochodu stwierdziła, że spod maski dochodzi miauczenie. Mogło to wskazywać na to, że pod maską auta zaklinował się kot.
- Mundurowe próbowały oswobodzić uwięzione zwierzę, ale zadanie okazało się bardzo trudne - poinformowała Monika Domachowska, inspektor gdańskiej Straży Miejskiej ds. kontaktu z mediami.
Z pomocą funkcjonariuszkom przyszedł inny kierowca, który widząc zmagania strażniczek postanowił im pomóc.
- Po odkręceniu kilku elementów "ekipie ratunkowej" zaklinowanego kota udało się oswobodzić - dodaje Domachowska.
Zwierzak jest cały i zdrów
Wyczerpany i przestraszony zwierzak trafił do schroniska "Promyk". Jego życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Gdy tylko się oswoi czeka go sesja zdjęciowa, a później adopcja.
- To młodziutka, około 2,5-3 miesięczna, dobrze odżywiona koteczka. Na szczęście silnik nie został odpalony, więc nie doszło do żadnego uszkodzenia kończyn, bądź poparzenia. Na razie zwierzak syczy na widok człowieka i wbija się w kąt, ale to zrozumiałe, bo próba wyciągnięcia go spod maski, mogła wzbudzić w nim lęk. Zwykle to kwestia tygodnia zanim się u nas zaaklimatyzuje - mówi nam pracownica schroniska.
Jak podkreśla, to dość nietypowa sytuacja w sezonie letnim, bo zwykle koty szukają pod maską źródła ciepła.
- Najprawdopodobniej kotka musiała się czegoś przestraszyć i szukać schronienia - dodaje.
Źródło: SM Gdańsk, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: SM Gdańsk