W sobotę na trasie Reblino-Wrześnica (woj. pomorskie) został wstrzymany ruch pociągów. Powodem było drzewo, które w związku z opadami śniegu i silnym wiatrem spadło na trakcję kolejową. Wielu pasażerów utknęło na dworcu w Słupsku. Narzekają na brak bieżących informacji o opóźnieniach, które wynoszą nawet 400 minut.
- Fatalna organizacja. Rozumiem, że dworzec w Słupsku jest tymczasowy, ale informacja powinna być udzielana na bieżąco. Nie ma dostępu do ciepłych napojów, toalety są płatne. Nikt się nami nie interesuje - opisuje sytuację na dworcu PKP w Słupsku pani Justyna. Jak dodaje, wśród pasażerów są matki z dziećmi, a podróżujący czekają na pociągi już ponad pięć godzin. Opóźnienia pociągów - jak informuje Portal Pasażera - wynoszą od 100 do 400 minut (dane z godziny 16.40). Sytuacja ma związek z dużymi opadami śniegu w województwie pomorskim.
"A skąd mam to wziąć?"
Pani Jolanta podróżuje do Laskowic (woj. kujawsko-pomorskie). - Jestem tu już o 10:30, nie dostałam żadnej informacji o opóźnieniu pociągu. Siedzę już tu ponad cztery godziny. W Słupsku nie ma dworca, jedynie tymczasowe pomieszczenie. Mam wrażenie, że jest nieogrzewane, bo kaloryfery są zimne. Pytałam panią w kasie czy mogę liczyć na kubek ciepłej wody. A skąd mam to wziąć? - tak mi odpowiedziała - relacjonuje w rozmowie z tvn24.pl 68-letnia pani Jolanta.
Zwraca uwagę na to, że na miejscu są również dzieci. - Nie ma dla nich ciepłego pomieszczenia, dostęp do toalety jest utrudniony, bo kosztuje cztery złote - dodaje.
"Fatalna organizacja"
Pani Justyna (48 lat) podróżuje do Warszawy. Na pociąg ze Słupska przyszła o 11:25 i czeka na odjazd już ponad cztery godziny.
- Fatalna organizacja. Rozumiem, że dworzec w Słupsku jest tymczasowy, ale informacja powinna być udzielana na bieżąco. Nie ma dostępu do ciepłych napojów, toalety są płatne. Nikt się nami nie interesuje. Wśród pasażerów są matki z dziećmi. Z pracownikami PKP nie ma o czym rozmawiać, bo nas przeganiają. Dzwoniłam do Centrum Monitoringu i Zarządzania Kryzysowego i powiedzieli, że zgłoszą problem do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Być może dostaniemy ciepłą kawę, herbatę - zaznacza.
Inny podróżującym jest pan Marcin (28 lat). Mówi, że dzwonił na infolinię PKP i dowiedział się, że "na torach przed Słupskiem spadło drzewo i cały ruch jest wstrzymany". - Najgorsze jest to, że nie mamy informacji bezpośrednio na miejscu, musimy dzwonić po infoliniach - martwi się.
Pani Martyna (27 lat) dodaje: - Pani w okienku nie udziela żadnych informacji, jest niemiła w kontakcie z pasażerami, którzy tu utknęli, bo jest paraliż komunikacyjny. Jesteśmy załamani, bo nie ma tu nic. Nie ma automatu z czymś ciepłym. Gdybyśmy mieli informacje na bieżąco o opóźnieniach, to szukalibyśmy innych rozwiązań. Jedna pani płakała, bo jechała na lotnisko, miała samolot. Przepadł jej lot - relacjonuje kobieta.
Pasażerowie sami muszą zareagować
Redakcja tvn24.pl skontaktowała się z infolinią PKP. W rozmowie telefonicznej otrzymaliśmy informację, że opóźnienie pociągów ma związek z warunkami atmosferycznymi. Na tory spadło drzewo i trwają działania mające na celu naprawę trakcji. Pasażerowie muszą samodzielnie dopytywać o ciepłe napoje, o opóźnienia. Usłyszeliśmy również, że konsultant nie może przyjąć naszego zgłoszenia o tej sprawie.
Jak podało w komunikacie PKP Intercity, mogą wystąpić znaczne opóźnienia pociągów, dla podróżnych będzie organizowana zastępcza komunikacja autobusowa
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl Joanna Rubin-Sobolewska