Kierowca niebieskiego volkswagena zajechał drogę rodzinie jadącej seatem, po czym gwałtownie zahamował. Seat - którym jechał mężczyzna z żoną i czteroletnim synem - wpadł w poślizg i uderzył z impetem w bariery. Tylko cudem nikomu nic poważnego się nie stało. "Gońcie go, błagam!" - krzyczał poszkodowany mężczyzna do innych kierowców. Pirata drogowego postanowił szukać na własną rękę w mediach społecznościowych.
Do zdarzenia doszło 6 sierpnia około godz. 11.55 na trasie S7 w kierunku Warszawy, około 10 kilometrów od Olsztynka (woj. warmińsko-mazurskie). Jak w mediach społecznościowych opisał później pan Sergiusz, poszkodowany w zdarzeniu jechał wraz z żoną i czteroletnim synem. Podczas wyprzedzania pojazdów do jego zderzaka "przykleił się" volkswagen.
Najpierw krzyczał "gońcie go, błagam", później kierowcy postanowił szukać sam
Gdy pan Sergiusz zjechał na prawy pas, kierujący volkswagenem najpierw zaczął go spychać, zajechał mu drogę i gwałtownie zahamował. Jego zdaniem jechał wówczas ponad 100 kilometrów na godzinę. Mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i uderzył z impetem w bariery drogowe. Gdy się zatrzymał i wysiadł z pojazdu, apelował do innych kierowców: "Gońcie go, błagam".
- Policjanci i strażacy, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili, że to cud, że przeżyliśmy. Skończyło się na siniakach. Psychicznie jednak nie jest najlepiej. Nie zapomnę o tym do końca życia - powiedział nam poszkodowany.
Mężczyzna postanowił pomóc policji znaleźć sprawcę wypadku i wystosował apel w mediach społecznościowych. Zgłosiło się do niego wiele osób, które twierdziły, że tego dnia podobny samochód na tej trasie jechał niebezpiecznie - wyprzedzał na trzeciego, zajeżdżał drogę, jechał "na zderzaku".
Auto namierzone
Świadkowie przekazali, że to auto zatrzymało się na zjeździe na stację benzynową kilkaset metrów dalej, ale szybko odjechało. Za kierownicą miała siedzieć kobieta, a druga kobieta – na miejscu pasażera.
Okazało się, że jeden z kierowców, który jechał za panem Sergiuszem, nagrał całe zdarzenie. Film potwierdza wersję mężczyzny. Można z niego także wyczytać rejestrację volkswagena.
Jak przekazał nam młodszy aspirant Andrzej Jurkun z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, samochód udało się namierzyć. Jego właścicielem jest firma leasingowa. - Już napisaliśmy do niej, by wskazała, kto tego dnia używał samochodu - mówi nam policjant.
Policja: nie ma przyzwolenia na agresję drogową
Na razie zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję, ale - jak podkreśla Jurkun - "nie ma i nie będzie przyzwolenia na agresję drogową". - Jeśli okoliczności tego zdarzenia potwierdzą się, sprawa za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym zostanie skierowana do sądu, a ten może zdecydować o grzywnie do 30 tysięcy złotych i odebraniu prawa jazdy - mówi policjant.
Pan Sergiusz za naszym pośrednictwem dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w poszukiwania pirata drogowego. - Mam nadzieję, że ta osoba odpowie za to i już nigdy nikogo nie narazi na niebezpieczeństwo - mówi.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: OSP Olsztynek