W niedzielny poranek w Sztutowie życie straciła 69-letnia kobieta, porwana przez fale, gdy spacerowała po pas w wodzie. Kilka kilometrów dalej, w Stegnie, 48-letni mężczyzna utonął, próbując ratować swoje córki. Dziewczynki zdołały wyjść na brzeg, ale ich ojca nie udało się uratować.
Co oznaczają czerwone flagi?
O wywieszeniu czerwonej flagi na kąpielisku strzeżonym lub miejscu wyznaczonym do kąpieli decydują ratownicy pełniący dyżur, m.in. gdy szybkość wiatru przekracza 5 stopni w skali Beauforta, temperatura wody jest niższa niż 14 stopni Celsjusza, występuje skażenie wody, fala powyżej 70 centymetrów z pojawiającymi się pienistymi białymi grzywami, a także kiedy obserwowane są silne prądy wsteczne.
To sygnał ostrzegawczy dla plażowiczów, którego nie wolno lekceważyć. Oznacza kategoryczny zakaz wchodzenia do wody, nawet tuż przy brzegu i nawet na własną odpowiedzialność.
- Warto podkreślić, że kąpielą jest zanurzenie jakiejkolwiek części ciała w wodzie. Nawet wejście do kostek uznawane jest za kąpiel i może być niebezpieczne. Dlaczego? Ponieważ już nawet przy tak płytkim zanurzeniu fale mogą zachwiać równowagą, a silny prąd podciąć nogi i wciągnąć w głąb morza - przestrzega Justyna Merz, przewodnicząca Komisji Profilaktyki i Komunikacji Społecznej WOPR.
Prądy wsteczne trudne do zauważenia
We niedzielnych utonięciach kluczową rolę odegrały prądy wsteczne - zjawisko odpowiadające za większość utonięć nad Bałtykiem.
Prąd wsteczny, nazywany także strugowym, zwrotnym lub porywającym, to silny i wąski strumień wody, który kieruje się od brzegu w stronę morza. Zjawisko to najczęściej występuje tam, gdzie fale uderzają o brzeg i gromadzą się duże ilości wody - szczególnie w pobliżu pomostów, falochronów lub na obszarach o zróżnicowanym dnie, takich jak rowy czy płycizny.
Największym niebezpieczeństwem związanym z prądem wstecznym jest jego trudna do zauważenia obecność. Z perspektywy plażowicza miejsca te mogą wydawać się wyjątkowo spokojne - mniej fal, gładsza powierzchnia wody - co sprawia wrażenie idealnego miejsca do kąpieli. W rzeczywistości to właśnie tam najczęściej tworzy się kanał, którym woda gwałtownie wraca do morza. Prądy te pojawiają się często w warunkach, które mogą wydawać się idealne do wypoczynku nad wodą - przy słonecznej pogodzie i umiarkowanym wietrze.
- Na plaży w Łebie 90 procent niebezpiecznych sytuacji w wodzie wydarza się właśnie w pobliżu drewnianych ostróg brzegowych. Każda budowla hydrotechniczna jest ingerencją w środowisko. Woda zachowuje się przy tych obiektach inaczej - wyjaśnia koordynator ratowników morskich w Łebie Kacper Treder.
Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, na swoim profilu na platformie X w 2024 roku pokazał wideo z krótkim eksperymentem, który przeprowadził z jednym z ratowników.
Widać nim ratownika, który idzie przy brzegu w stronę tzw. ostrogi brzegowej. Trzymający nad głową bojkę ratowniczą mężczyzna ma wodę poniżej kolan, jednak w miarę zbliżania się do budowli poziom wody gwałtownie rośnie, zakrywając w końcu całego mężczyznę.
Kluska wyjaśnił przy tym, w jak krytycznym położeniu może znaleźć się kąpiący w pobliżu takich konstrukcji, szczególnie wtedy, gdy są fale.
- Mechanizm jest prosty - fala rzuca pływaka na pale ostróg. Człowiek myśli, że jak złapie się pali, to trochę odpocznie. Jednak, po pierwsze, złapać się nie jest łatwo, a po drugie, one są pokryte drobnymi pąklami, które tną jak żyletki i papier ścierny. Po trzecie, boczny wiatr i fala przyklejają człowieka do tych ostróg, a prąd, który się wytwarza właśnie wskutek bocznych kierunków wiatru, wyrzuca go w morze. Powstaje błędne koło. Dopóki człowiek się utrzyma, jest szansa na ratunek, jeśli się nie utrzyma, to idzie pod wodę i umiera - podkreślił.
Co robić, gdy znajdziemy się w obszarze działania prądu?
Jak podkreśla Treder, w przypadku porwania przez prąd wsteczny największe szanse na uratowanie ma osoba, która potrafi pływać i potrafi zapanować nad swoimi emocjami.
ZOBACZ TEŻ: Wynosi kąpiącego się na otwarte morze. Co robić, gdy porywa nas prąd strugowy? Nie wolno z nim walczyć
- Jeśli znaleźliśmy się w obszarze działania prądu wstecznego, czyli prądu, który wciąga nas w głąb morza, to przede wszystkim musimy się uspokoić i ocenić, co się z nami dzieje. Kluczowe to nie próbować za wszelką cenę płynąć najkrótszą trasą do brzegu. Dlaczego? Bo wtedy płyniemy pod prąd, który jest olbrzymią siłą. Taka osoba traci wtedy dużo siły i zmniejsza swoje szanse na ratunek. Najlepiej płynąć wzdłuż brzegu tak długo, aż opuścimy strefę działania prądu wstecznego. Wówczas możemy zacząć kierować się do brzegu - tłumaczy.
Autorka/Autor: ng/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock