Wejść z dzieckiem na ostrogi brzegowe, zrelaksować się na plaży z jakimś napojem wyskokowym, a potem tylko na chwilę wskoczyć do wody i zażyć kąpieli. Nic się przecież nie stanie. A może wypłynąć rowerkiem na środek jeziora i dla ochłody wskoczyć do wody? Co w tym złego? Wypoczywający latem nad wodą mają wiele na sumieniu. Jednym udaje się wyjść z tego obronną ręką, inni kończą tragicznie. Co roku w Polsce tonie od 450 do 500 osób.
Jezioro Białe, Okuninka (woj. lubuskie). 16-latek wchodzi do jeziora i znika. Mimo reanimacji nie udaje się go uratować.
Jezioro Węgorzyno, Sulęczyn (woj. pomorskie). 21-latek najpierw oddala się od brzegu na rowerku wodnym, a potem wchodzi do jeziora, żeby popływać. Znika pod taflą wody.
Jezioro Niedzięgiel, Skorzęcin (woj. wielkopolskie). Nastolatka pływa po akwenie rowerkiem wodnym. Nagle wskakuje do wody bez kapoka. Ratownicy wyciągają nieprzytomną dziewczynę na brzeg, mimo reanimacji nie udaje się jej uratować.
Kilka autokarów z turystami pod wodą
W Polsce tylko od początku kwietnia w wodzie straciło życie ponad 150 osób, z czego 17 to dzieci. Od początku czerwca do połowy lipca było tylko pięć dni, gdy nie odnotowano żadnego utonięcia. Ile takich czarnych scenariuszy jeszcze nas czeka? Jeśli spojrzeć na statystyki publikowane przez Komendę Główną Policji, to w Polsce w ciągu roku tonie od 450 do 500 osób. Z roku na rok ofiar jest coraz więcej. To tak, jakby życie stracili pasażerowie około ośmiu autokarów wycieczkowych.
Kogo najczęściej ciągnie na dno? Według statystyk za 2023 rok: mężczyzn. Kobiety to 10 procent ofiar. I to wcale nie jest tak, że wyobraźni nad wodą brakuje nastolatkom. Policyjne dane wskazują, że najczęściej toną mężczyźni w sile wieku, z grupy 50 plus. Konkrety: w 2023 roku utonęło 450 osób, w tym 50 kobiet. W grupie wiekowej 50 plus były 224 osoby, a w przedziale 30-50 zanotowano 140 ofiar. Jeśli chodzi o dzieci i młodzież, to w wieku 15-18 lat zginęło siedem, a w grupie 8-14 lat dziewięć osób. (W policyjnych statystykach nie ujęto wieku kilku ofiar - przyp. red.).
Gdzie rozgrywają się te dramaty? Nad rzeką, w jeziorze, w stawie, zalewie i w morzu - kolejność nie jest przypadkowa. I choć najgłośniejsze medialnie i najbardziej spektakularne są akcje ratunkowe nad Bałtykiem, to - jak widać - wcale nie on pochłania najwięcej ofiar.
W swoich statystykach policjanci określają też "okoliczności zdarzenia". W ubiegłym roku najwięcej wypadków wydarzyło się w miejscach "niestrzeżonych niezabronionych" (54) oraz "niestrzeżonych zabronionych" (33). Do 28 zdarzeń doszło na skutek "nieostrożności podczas przebywania nad wodą", a przyczyną kolejnych 21 wypadków była "nieostrożność w czasie łowienia ryb". w poprzednich latach trend był podobny.
Niestety lista "grzechów" podczas wypoczynku nad wodą jest długa. Zapytaliśmy eksperta o najbardziej niebezpieczne zachowania nad wodą.
Ratownik swoje, Kowalski wie lepiej
Kacper Treder jest ratownikiem wodnym od 20 lat. Szczególnie bliskie są mu kąpieliska morskie. Można go spotkać w Łebie, gdzie jest koordynatorem. Jak mówi, ratownicy obserwują pewien schemat. Z roku na rok wypoczywający nad wodą coraz mniejszą wagę przywiązują do swojego bezpieczeństwa. Oczywiście jest spora grupa osób, która ufa ratownikom i stosuje się do ich zaleceń. Ale nie brakuje tych, którzy wiedzą lepiej.
Kacper Treder: Większość osób uważa, że te fale, które właśnie widzą w morzu, są idealne do zabawy i są dla nich bezpieczne, bo oni przecież potrafią pływać albo wejdą tylko odrobinę do wody. Zaraz tu obok, wcale nie gdzieś daleko. A to złudne podejście. Każdego roku jest określona liczba osób, które na widok czerwonej flagi stwierdzą, że ratownicy coś sobie wymyślają albo z nudów robią im na złość. Więc dla "świętego spokoju" wybierają plażę niestrzeżoną, gdzie my niestety nie mamy możliwości w żaden sposób tej kąpieli zabronić, gdy wymaga tego sytuacja. Możemy tylko poinformować, poprosić, a cała reszta już zostaje w gestii korzystających.
Większość niebezpiecznych sytuacji wydarza się właśnie tam
Ostrogi, czyli drewniane pale wbite w morskie dno, spełniają bardzo konkretną rolę: rozbijają potężne fale i zabezpieczają plaże przed wymywaniem. Najwyraźniej są też jak magnes dla plażowiczów. Mimo że chodzenie po falochronach jest surowo zabronione, a zbliżanie się do nich to narażanie się na niebezpieczeństwo, to nie brakuje osób, które właśnie tam próbują zażywać morskich kąpieli. "To jedna z najczęstszych przyczyn śmierci w Bałtyku" - pisał w mediach społecznościowych Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR).
Kacper Treder: Na plaży w Łebie 90 procent niebezpiecznych sytuacji w wodzie wydarza się właśnie w pobliżu drewnianych ostróg brzegowych. Każda budowla hydrotechniczna jest ingerencją w środowisko. Woda zachowuje się przy tych obiektach inaczej. Powstają tam zupełnie inne prądy. Bardzo często zaledwie dwa, trzy metry od ostróg mamy wody do kolan, a kawałek dalej wpadamy w dziurę o głębokości kilku metrów. To bardzo niebezpieczne, bo nagle znajdujemy się w sytuacji, w której tracimy grunt pod nogami. A do tego fale wpychają nas na ostrogi, które pokryte są okrzemkami, czyli takimi małymi muszelkami, które osadzają się na tej konstrukcji. Rany, które powstają na skutego "bliskiego" kontaktu z nimi, są bolesne i paskudnie się goją.
Żeby unaocznić, jak bardzo jest to niebezpieczna sytuacja, dyrektor SAR opublikowała eksperyment, który przygotował wspólnie z ratownikami z Łeby. Na nagraniu widać, jak ratownik wyposażony w bojkę wchodzi do morza w pobliżu ostrogi brzegowej i powoli zbliża się do niej. Na początku ma wody ledwie do kolan, ale przy samej ostrodze znika pod wodą. Ratownik, który brał udział w tym eksperymencie, był asekurowany i wrócił na brzeg cały i zdrowy. "Większość plażowiczów bez naszej pomocy stamtąd nie wychodzi" - komentują twórcy nagrania.
To właśnie przy falochronach najczęściej tworzą się też niebezpieczne prądy wsteczne. W takiej sytuacji największe szanse na uratowanie ma osoba, która potrafi pływać i będzie w stanie zapanować nad emocjami.
Kacper Treder: Najważniejsze to zachować spokój i nie panikować. Wiele wypadków w wodzie jest związane nie tyle z brakiem umiejętności pływania, co właśnie z wpadnięciem w panikę i zachowaniami mało racjonalnymi, które pogarszają naszą sytuację. Jeśli znaleźliśmy się w obszarze działania prądu wstecznego, czyli prądu, który wciąga nas w głąb morza, to przede wszystkim musimy się uspokoić i ocenić, co się z nami dzieje. Kluczowe to nie próbować za wszelką cenę płynąć najkrótszą trasą do brzegu. Dlaczego? Bo wtedy płyniemy pod prąd, który jest olbrzymią siłą. Taka osoba traci wtedy dużo siły i zmniejsza swoje szanse na ratunek. Najlepiej płynąć wzdłuż brzegu tak długo, aż opuścimy strefę działania prądu wstecznego. Wówczas możemy zacząć kierować się do brzegu.
Masz dzieci? Musisz mieć oczy dookoła głowy
Już kilka dni po rozpoczęciu wakacji świnoujscy ratownicy i władze miasta apelowali do rodziców, którzy wypoczywają nad morzem wraz z dziećmi, by nie pozostawiali swoich pociech bez opieki nawet na moment. Sezon dopiero się rozpoczął, a ratownicy już odbierali pierwsze zgłoszenia o zaginięciach dzieci. Podobnie jest w Łebie. Jak mówi Kacper Treder, tylko podczas dwóch miesięcy ratownicy prowadzą poszukiwania kilkudziesięciu dzieci. Każda taka akcja trwa od kilku do kilkudziesięciu minut.
Przykłady? W poniedziałek (15 lipca) właśnie na plaży w Łebie kobieta poinformowała ratowników, że zniknęła jej 12-letnia córka. Ratownicy przy pomocy plażowiczów zorganizowali łańcuch życia. Cel: przeczesanie 400 metrów akwenu. Równolegle o zdarzeniu poinformowano też Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa. W działania włączyła się też policja i straż pożarna. Godzinę później okazało się, że dziewczynka cała i zdrowa czekała na mamę w hotelu.
Kacper Treder: Na plażach bardzo często już kilkuletnie dzieci same bawią się w wodzie. Wchodzą, wychodzą, aż w pewnym momencie nie są w stanie znaleźć rodziców. Z kolei gdy opiekunowie zauważają brak dziecka, często nie potrafią już określić, gdzie je widzieli po raz ostatni. Za każdym razem słyszymy ten sam tekst: odwróciliśmy się tylko na chwilę. Gdy maluch już się odnajdzie, standardem jest tekst: "przecież prosiliśmy, żebyś się nie oddalał" albo "miałeś się bawić tylko w tym miejscu". Nie przerzucajmy odpowiedzialność na dzieci. I weźmy pod uwagę, że one patrzą na plażę z zupełnie innej perspektywy. Widzą inne elementy krajobrazu niż dorośli. Niestety, takie zdarzenia to dla nas dość frustrująca codzienność.
I to nie dlatego, że ratownicy nie mają ochoty pomóc plażowiczom w takiej kryzysowej sytuacji. Po prostu liczba tych przypadków i czas trwania takich poszukiwań gra na niekorzyść tych, którzy naprawdę mogą potrzebować specjalistycznej pomocy w wodzie. Co jeszcze można zrobić, żeby wypoczynek z najmłodszymi był bezpieczny?
Kacper Treder: Przede wszystkim wybierać kąpieliska strzeżone, takie, gdzie są wyznaczone strefy dla umiejących i nieumiejących pływać. Jeżeli dziecko znajduje się w wodzie, to rodzic powinien przebywać z nim. W przypadku najmłodszych idealnie jest, gdy opiekun znajduje się w wodzie, a dziecko jest miedzy nim a linią brzegową. Ta pozycja pozwala mieć dziecko w zasięgu wzroku i rąk. Choć wiadomo, że nie jest to takie łatwe przy ruchliwych maluchach.
Nie dla bezmyślności
Żeby bezpiecznie odpoczywać nad wodą, warto wcześniej przemyśleć swój pobyt. Najlepiej wybrać akwen, na którym jest strzeżone kąpielisko. I nie zapomnieć, że nawet w wakacje pewnych elementów rutyny należy przestrzegać.
Kacper Treder: Niektórzy zapominają, że cierpią na choroby przewlekłe i w ferworze przygotowań nie pakują leków, które są im niezbędne. Potem wybierają się na plaże, jest gorąco, pojawiają się różne emocje, czasem też alkohol i nagle ktoś zaczyna się źle czuć. O ile to dzieje się wciąż na lądzie, to udzielenie pomocy na czas jest łatwiejsze. Gorzej, gdy do takiej sytuacji dochodzi w wodzie.
Tym, co znacznie wpływa na postrzeganie rzeczywistości i ocenę ryzyka, jest alkohol. Jak podaje policja, spośród wszystkich ofiar utonięć 82 osoby wcześniej spożywały alkohol.
Kacper Treder: Alkohol zaburza nasze postrzeganie rzeczywistości. Zmniejsza też zdolności motoryczne, koordynację i równowagę. Niestety "dodaje też odwagi", co doprowadza do bardziej ryzykownych zachowań. W Polsce jakoś tak jest, że kultura wypoczynku jest silnie powiązana ze spożywaniem alkoholu. I nie ma w tym nic złego, dopóki będąc pod wpływem alkoholu, nie zamierzamy zażywać kąpieli. Przede wszystkim jadąc na urlop nad wodę, należy ze sobą zabrać zdrowy rozsądek.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock