Schody prowadzące z ulicy Kutrzeby do Pomnika Armii Poznań od lat wymagały remontu. Stopnie się pozapadały, krawężniki poprzechylały, nawierzchnia między ich kolejnymi częściami była dziurawa i pełna kamieni.
Na zdjęciach Google Street View z października 2024 roku zobaczyć można jeszcze znak ostrzegawczy "Uwaga inne niebezpieczeństwo" z tabliczką "UWAGA ! SCHODY DO REMONTU", na którym ktoś złośliwie dopisał "w 2044 r.".
Remont udało się zrealizować 19 lat wcześniej. Teraz można zobaczyć efekty tych prac. A raczej... defekty. Bo trudno tu znaleźć coś, co zostało zrobione zgodnie ze sztuką.
Finał remontu wygląda tak, jakby zabrali się za niego Pat i Mat z popularnej czechosłowackiej kreskówki "Sąsiedzi".
"Serial przedstawia dwóch bohaterów stawiających czoło problemom i próbujących je rozwiązać samodzielnie za pomocą prostych narzędzi, co zawsze jest przyczyną jeszcze większych problemów. Mimo wszystko bohaterowie są zadowoleni z wyniku swojej ciężkiej pracy" - głosi wpis w Wikipedii o tym serialu animowanym. I ten opis - niestety - idealnie pasuje do tego, co wydarzyło się w Poznaniu.
Bo odpowiedzialni za remont są zadowoleni z efektów, a problemów nie dostrzegają. Zupełnie jak bohaterowie serialu Lubomíra Beneša.
Partactwo po poznańsku
Za przebudowę odpowiada Zarząd Zieleni Miejskiej w Poznaniu. "Rozpoczęliśmy prace remontowe schodów na Skwerze Bitwy Nad Bzurą" - ogłosili urzędnicy 18 lipca w mediach społecznościowych. W zamieszczonym poście dodano zdjęcia pokazujące stan schodów przed rozpoczęciem prac. "W ramach zadania wymienione zostaną uszkodzone stopnie, a ubytki w nawierzchni zostaną uzupełnione grysem kamiennym" - zapowiadał ZZM.
Brzmiało obiecująco.
Prace miały potrwać do końca sierpnia, ale już 11 sierpnia Tomasz Hejna, prowadzący fanpage Gemela Poznańska, opublikował zdjęcia pokazujące efekt końcowy. "Czułem, że odwalone zostanie takie papudractwo (w gwarze poznańskiej partactwo - red.)" - skomentował.
Na zdjęciach widać, że przy schodach pojawiły się szare barierki. - Oczywiście, przy nowych realizacjach, przy remontach schody muszą być wyposażone w poręcze. Ale zaznaczę - w poręcze, a nie barierki! To, co tu stanęło, to zwykłe barierki stosowane przy drogach, a nie poręcze dedykowane do takich rzeczy. To jest obszar ochrony konserwatorskiej, w tym miejscu należałoby zrobić stylizowaną poręcz - mówi tvn24.pl Hejna.
Zaglądam do Katalogu Mebli Miejskich Poznania, do którego wszystkie jednostki miejskie powinny się stosować. Dokument określa, jakie elementy miejskiej infrastruktury mogą powstawać w miejskiej przestrzeni bez dodatkowej akceptacji Miejskiego Konserwatora Zabytków czy plastyka miejskiego. Znajduję tam szare barierki - zgodnie z katalogiem można je stosować w historycznych dzielnicach (katalog tak określa Ostrów Tumski, Śródkę, Jeżyce, Łazarz i Wildę) oraz w pozostałych częściach miasta, ale poza centrum i Starym Miastem. A schody znajdują się w centrum. Trudno więc nie przyznać racji Hejnie.
Same barierki udające poręcze to jedno. Drugie to sposób ich instalacji. Kąt pochylenia schodów się zmienia, więc i barierki się nie schodzą. Najjaskrawiej widać to przy ostatnim segmencie - gdyby barierki były w jednej płaszczyźnie, między nimi powstałaby spora dziura. Co zrobiono? Barierki ułożono na zakładkę...
Idźmy dalej - na końcu schodów, przy zejściu na chodnik przy ulicy Kutrzeby, dodatkowo zamontowano biało-czerwone barierki zwane też złośliwie "patriotycznymi".
Hejna nie może uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na taki pomysł. - Czy Zarząd Zieleni Miejskiej naprawdę uważa, że ludzie są na tyle głupi i nieodpowiedzialni? - pyta retorycznie.
Jak dodaje, całość dopełnia leżący w ziemi betonowy bloczek niewykorzystany przy przebudowie schodów.
Hejna samo przeprowadzenie remontu schodów chwali. Realizację ocenia jednak na "dwóję". - Jak tak dalej pójdzie, to może niedługo zaczniemy na Starym Mieście ustawiać kwietniki zrobione z opon? Będzie równie estetycznie - ironizuje.
Stopnie o nierównej długości. "Tak właśnie poczułem"
W komentarzach pod postem Hejny internauci nie zostawili na estetyce wyremontowanych schodów suchej nitki. "Zgroza", "Przepięknie. Szczególnie to połączenie na zakładkę", "ZDM takie slalomy będzie też stosował dla samochodów? Czy jak zwykle tylko piesi muszę mieć trudno?", "Biało-czerwone barierki są? Są, no to wszystko legitnie" - czytamy.
Czy naprawdę jest aż tak źle? Pojechałem zobaczyć to dzieło poznańskich inżynierów na własne oczy. Schodząc w dół od strony pomnika, potknąłem się i... gdyby nie te szare barierki, to pewnie ten tekst powstałby później. Szybka analiza tego, co się stało, wskazała winnego. I nie byłem to ja. Stopnie na schodach mają nierówne długości.
Dla przykładu - od dołu mamy trzy krótkie stopnie, potem długi - z dwóch betonowych bloczków - jeden krótki i podest, a za nim dwa krótkie stopnie, jeden długi i znów krótki. Idąc z góry, można nie dostrzec, że przed nami będzie podwójny stopień - łączenie płyt przypada dokładnie w połowie i można odnieść wrażenie, że każdy z betonowych bloczków to kolejny stopień. A wtedy łatwo o utratę równowagi.
Nie jest to moje odosobnione wrażenie. Chwilę po tym, jak wylądowałem na barierkach, problemy z równowagą miał mężczyzna schodzący do ulicy Kutrzeby. Zwróciłem mu uwagę na specyficzne ułożenie stopni. - Tak właśnie poczułem, że coś mi się tu nie zgadza. Ewidentnie jest tu coś zrobione niezgodnie ze sztuką. Tak nie powinny wyglądać schody - komentuje.
"Wszystko tu kuleje"
O wykonanie tych schodów pytam specjalistę - Jakuba Głaza, krytyka architektury zajmującego się między innymi działaniami na rzecz naprawy miast. - Wszystko tu kuleje: ergonomia, funkcja, estetyka. Nagle po latach nieremontowania tych schodów - bo one ciągle czekały na remont - dostajemy coś o tak substandardowej formie. Obok Pomnika Armii Poznań, odnowionego zresztą pieczołowicie, gdzie mała architektura odgrywa bardzo dużą rolę, wstawiono bariery przemysłowe, masowej produkcji i biało-czerwone zapory, których w żaden sposób nie da się obronić. Gdzie był plastyk miejski? Gdzie są jakiekolwiek ustalenia z Miejskim Konserwatorem Zabytków? Nie mogę uwierzyć, że ktoś to zatwierdził, i to jeszcze w Zarządzie Zieleni Miejskiej, który w końcu jednak głównie estetyką się zajmuje. To jest po prostu straszne - mówi.
Jego zdaniem te schody pokazują ułomność systemu zarządzania w mieście. - W prawidłowo działającym systemie takie rzeczy po prostu w ogóle nie mają prawa się pojawić. Ten przykład pokazuje dobitnie, że w mieście ciągle nie działa system zatwierdzania tego typu inwestycji - ocenia.
ZZM: bezpieczeństwo jest ważniejsze niż estetyka
Na razie Zarząd Zieleni Miejskiej remontem w mediach społecznościowych się nie pochwalił. Ale z realizacji inwestycji są zadowoleni.
- Schody już od 10-15 lat były w bardzo złym stanie technicznym, ale że to jest główny ciąg komunikacyjny, przede wszystkim do szkół, do liceum, do Colegium Da Vinci i do Auli Artis, stąd też nie podejmowaliśmy decyzji o ich wyłączeniu z użytkowania. Od lat w planie jest remont całego skweru Bitwy nad Bzurą i skweru Kaczyńskich, stąd odwlekaliśmy ten remont, żeby zrobić to kompleksowo, natomiast to się już zaczęło nam mocno wydłużać, więc podjęliśmy decyzję, żeby przeprowadzić remont usprawniający te schody. Nie jest to żadna wielka inwestycja, a naprawa schodów, tak żeby nie były niebezpieczne - wyjaśnia Julia Syska-Wieczorek, zastępca dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej.
Jak przyznaje, projekt nie był konsultowany z Miejskim Konserwatorem Zabytków ani z plastykiem miejskim. - Wykorzystaliśmy te materiały, które wcześniej tam były. Barierki też kiedyś były, ale zostały zdemontowane - przekonuje i dodaje, że decyzję o zamontowaniu biało-czerwone zapór podjęto w trakcie remontu. - Kiedy te schody były w kiepskim stanie, to wszyscy chodzący tamtędy zwalniali. Teraz, kiedy je przywróciliśmy do dobrego stanu, obawiałam się, że dzieciaki, spiesząc się do szkoły, będą zbiegać po tych schodach i będą mogły wpaść pod samochód. To jest tylko i wyłącznie podyktowane bezpieczeństwem - mówi.
Zapytana o to, dlaczego w centrum miasta, w miejscu, do którego docierać będzie coraz więcej turystów w związku z budowanym w sąsiedztwie Muzeum Powstania Wielkopolskiego, stosowane są elementy infrastruktury raczej przystające do estetyki powiatowej niż stylizowane, odpowiada, że "bezpieczeństwo jest ważniejsze niż estetyka".
Na moją uwagę, że należy zadbać o obie kwestie, dodała, że urzędnicy zastanowią się nad... zmianą kolorystyki.
Kiedy podkreślam, że nie o kolor chodzi, w odpowiedzi słyszę: - Remont jest tymczasowy. W momencie kiedy muzeum będzie na ukończeniu, myślę, że miasto przeznaczy pieniądze, żeby okolica wyglądała bardziej reprezentatywnie.
Na moją uwagę, że robienie prowizorki to marnotrawienie środków publicznych, przedstawicielka ZZM odpowiada, że w przypadku remontu generalnego barierki zostaną wymontowane i wykorzystane wtórnie.
Kwestii różnej długości stopni obiecuje się... przyjrzeć.
Całej sprawie przyjrzy się także plastyk miejski. - Moi współpracownicy są już w kontakcie z Zarządem Zieleni Miejskiej - przekazał Piotr Libicki.
Źródło: Filip Czekała, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Filip Czekała/TVN24