Rada miasta Gdańska odrzuciła zgłoszony przez klub Prawa i Sprawiedliwości apel do Pawła Adamowicza o ustąpienie z urzędu prezydenta Gdańska. - W czym gdańszczanie są gorsi od członków Platformy Obywatelskiej? – pytali radni opozycji, zwracając uwagę na to, że Adamowicz sam wystąpił o zawieszenie swego członkostwa w PO.
Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu w ubiegłym tygodniu postawiła Adamowiczowi pięć zarzutów. Dotyczą one podania przez niego nieprawdziwych informacji w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Nadzwyczajną sesję rady miasta Gdańska zwołano na wniosek klubu PiS. We wniosku złożonym w ubiegłym tygodniu był tylko jeden punkt porządku obrad: apel do Pawła Adamowicza o rezygnację ze stanowiska. Za przyjęciem uchwały głosowało 12 radnych, przeciwnych było 21.
W czym gdańszczanie są gorsi od PO?
W uzasadnieniu wniosku radni PiS zwracali uwagę na to, że na stanowisku zajmowanym przez Adamowicza wymagane jest pełne zaufanie społeczne, a takiego - zdaniem autorów apelu - Adamowicz w związku z ciążącymi na nim zarzutami już nie ma.
- Sytuacja ta jest poważnym obciążeniem dla naszego miasta. Sam prezydent uznał, że jego dalsza przynależność do Platformy Obywatelskiej stwarza na tyle istotne ryzyko dla wizerunku tej partii, że złożył wniosek o zawieszenie członkostwa. Podobnie powinien postąpić wobec mieszkańców Gdańska – mówił Grzegorz Strzelczyk, przewodniczący klubu PiS.
- W czym gdańszczanie są gorsi od członków Platformy Obywatelskiej? – dopytywał w czasie debaty Piotr Czauderna, radny PiS.
"Chcą urządzić spektakl"
W obronie prezydenta stanęła Aleksandra Dulkiewicz, przewodnicząca klubu Platformy Obywatelskiej.
- Spotykamy się tutaj dzisiaj, bo radni PiS chcieli urządzić spektakl. Mają do tego prawo – przyznała radna.
Dulkiewicz przekonywała, że prezydent Gdańska jedynie popełnił pomyłkę i sam ją później naprawił. Przypomniała też, że niemal każdemu z obecnych radnych zdarzało się popełniać błędy w oświadczeniach majątkowych.
- Dla nas projekt dzisiejszej uchwały jest skierowany przeciwko miastu i jego mieszkańcom. Chcą wywołać chaos i dezorganizację – mówiła przewodnicząca PO.
"Goebbelsowska próba mówienia nieprawdy"
Także prezydent Adamowicz tłumaczył, że jego sprawa nie dotyczy majątku, a jedynie „nieprecyzyjnego wypełniania oświadczeń majątkowych”. Zdaniem samorządowca, to wcale nie jest to samo.
- Działanie radnych PiS to święte i zbójeckie prawo opozycji. Prawo do rozgrzewania sporu politycznego, do tworzenia fikcyjnych sporów i wprowadzania nieistotnych tematów do debaty publicznej – mówił prezydent.
- To jest próba goebbelsowska mówienia nieprawdy. Na zasadzie: powiem pięć razy nieprawdę, może ktoś uwierzy – dodał i po raz kolejny podkreślił, że zarzuty, które usłyszał nie mają wpływu na normalne funkcjonowanie miasta.
Po wystąpieniu Paweł Adamowicz wyszedł z sali.
W głosowaniu za przyjęciem apelu było 12 radnych, przeciw 21. W 34-osobowej Radzie Miasta Gdańska zasiada 22 radnych PO i 12 PiS.
Zobacz też materiał Faktów TVN:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md\kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP