Kapelusze, berety i plażowe piżamy - nic co modne nie było obce gdyniankom w okresie międzywojennym. Mieszkanki miasta z morza i marzeń chętnie sięgały po najnowsze trendy, przez co kreacje gdynianek prawie w niczym nie różniły się od tych z Paryża czy Berlina.
W latach 20. XX wieku gdynianki ubierały się zgodnie z ogólnie panującymi trendami w modzie m.in. inspirowały się motywami zaczerpniętymi ze stylu art déco.
Na topie były też geometryczne kompozycje czerni i bieli. Dużą popularnością cieszyły się kratki, paski, zygzaki czy kropki. Nie brakowało również wzorów zaczerpniętych ze sztuki awangardowej. Doskonale widać to na fotografiach, które trafiły do Muzeum Miasta Gdyni.
Czar kapeluszy i swetrów od Coco Chanel
Kobiety głównie wybierały proste, luźne sukienki z plisowaniami o obniżonej talii i wyraźnie sportowym charakterze.
W latach 20. dużą popularnością cieszyły się przylegające do głowy kapelusze z wąskim rondem, które kształtem przypominały hełmy. Furrorę robiły też modne luźne, rozpinane swetry - jumpry, które wylansowała wtedy Coco Chanel. Zresztą to niejedyna jej stylizacja, która podbiła serca mieszkanek miasta z morza i marzeń.
– Sięgały też po broszki w formie kwiatów z tkaniny (np. róży, kamelii), jedwabne, wzorzyste bluzki z ozdobną kokardą wiązaną pod szyją. Do tego wybierały plisowane spódnice sięgające za kolana oraz jasne, skórzane rękawiczki i kopertówki z ciemnej skóry – mówi Weronika Szerle, historyk sztuki z Muzeum Miasta Gdyni, która bada tematy związane z modą i sztuką w XX wieku.
Mieć włosy jak Pola Negri
Gdynianki chętnie wzorowały się na polskich i światowych gwiazdach. Dotyczyło to nie tylko ubrań, ale i nakryć głowy.
- Co do fryzur to modne były krótkie, pofalowane ciemne włosy. Kobiety inspirowały się Polą Negri. Z resztą ciekawym dodatkiem była też apaszka zawiązana na czole, na wzór tej noszonej przez francuską tenisistkę Suzanne Lenglen – opowiada Szerle.
Kapelusz? Tylko na bakier
Niespełna dekadę później osławione damskie kapelusze zastąpiły już berety oraz typowo męskie kapelusze, które panie nosiły tylko na bakier. Modne stały się też długie, wełniane płaszcze.
- Dominował luźny krój, lub taki w którym talia podkreślona była paskiem z klamerką. Kołnierze i mankiety wykańczano futerkiem. Niezwykle popularne były również futra-karakuły, popielice czy te uszyte ze skórek króliczych. Mimo to najmodniejszy był srebrny lis z wyprawionymi łapkami i łebkiem ze szklanymi oczami – tłumaczy Szerle.
Na plażę? W szykownej "piżamie”
Jak opowiada Szerle, latem w Gdyni królowały lniane, luźne sukienki, bluzki z bufkami, do których najczęściej zakładano plisowane spódnice sportowe. W latach 30. europejski świat modowy podbiły tzw. „piżamy plażowe”
- Były to lekkie stroje z szerokimi spodniami, często kolorowe, z wzorami kwiatowymi. W Gdyni uważano je za niezwykle szykowne i nadające się do chodzenia po ulicach co było wyrazem dużej ekstrawagancji. Noszono je krótko-najwyżej dwa sezony, ponieważ strój ten został zakazany – mówi Szerle.
Oczywiście jeszcze wtedy nie było mowy o dwuczęściowych bikini, więc kobiety ubierały jednoczęściowe, dzianinowe kostiumy o wzorach geometrycznych. Pieczałowicie układane włosy kryły pod materiałowym czepkiem.
- Poddane „trwałej” ondulacji włosy w kontakcie z wodą morską mogły zmienić najmodniejszy i najchętniej noszony w latach 30. XX wieku, blond w zielone kosmyki – tłumaczy Szerle.
Gdynia jak Paryż, Berlin i Nowy Jork
Gdynianki w okresie międzywojennym ściśle trzymały się europejskich i ogólnopolskich trendów.
- Paryski dyktat w modzie w latach 20.i 30. XX wieku był na tyle silny, że spowodował jej unifikację w efekcie której ulica gdyńska wyglądała podobnie jak paryska, berlińska czy nowojorska. Różnice polegały jedynie na jakości użytych materiałów i detali stroju, ale nie dotyczyły formy ubiorów – podsumowuje Weronika Szerle.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Miasta Gdynia