Dużo szczęścia miał amator sportów wodnych na usteckiej plaży. Silny wiatr zerwał linki od jego latawca i ten wpadł do wody. Spacerowicze byli przekonani, że mężczyzna nie może się wydostać z morza. Tymczasem on sam wszedł do wody, by ratować sprzęt.
- Przy falochronie w Ustce do wody wpadł mężczyzna. Nie może sam się wydostać - takie zgłoszenie otrzymała Straż Miejska z Ustki. Na plaży pojawiły się dwa zastępy straży pożarnej, karetka oraz patrol strażników.
- Startował z latawcem z plaży, ale silny wiatr zerwał linki. Sprzęt wpadł do morza. Mężczyzna wszedł po ostrogach do wody i próbował go wyciągnąć. Kiedy zaczęły go zalewać fale, wycofał się. Wrócił na plażę o własnych siłach - opowiada Krzysztof Stodoła, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Ustce.
Dopiero strażakom udało się wyjąć latawiec z wody. Amator sportów ekstremalnych tłumaczył, że to drogi sprzęt i dlatego za wszelką ceną chciał go odzyskać. Wyziębionym mężczyzną zajęli się strażnicy. - Zabraliśmy go do radiowozu. Nie skarżył się na żadne dolegliwości. Prosił tylko, żeby go podrzucić na przystanek, skąd sam wróci do domu - dodaje Stodoła.
"To się mogło źle skończyć"
Stodoła zwraca uwagę, że mężczyzna zachował się co najmniej nierozsądnie. Przede wszystkim nie był stosownie ubrany. Miał na sobie kurtkę i sztruksy, a nie sportowy strój, który w razie czego uchroniłby przed utratą ciepła.
- Moim zdaniem to nie był profesjonalista, tylko ktoś kto chciał spróbować swoich sił. Ta historia mogła się źle skończyć. Było naprawdę zimno i były duże fale - dodaje strażnik.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: SM w Ustce