Gdańszczanie świętowali w niedzielę 103. rocznicę wywalczenia praw wyborczych przez Polki. Pochód przeszedł ulicami miasta sprzed Dworu Artusa pod biuro Prawa i Sprawiedliwości przy Targu Drzewnym. Uczestnicy nawiązywali do współczesnych problemów kobiet, w tym do ograniczenia dostępności aborcji. Skandowali "Ani jednej więcej", odnosząc się do śmierci 30-latki z Pszczyny.
"Walecznym duchowym prababkom zawdzięczamy naszą moc i z tą mocą domagamy się zniesienia systemowej opresji wobec kobiet i grup mniejszościowych, takich jak LGBTQIA+, uchodźców, osób z niepełnosprawnościami czy w kryzysie ubóstwa" – deklarowali uczestnicy gdańskiego Marszu Niepodległych Polek. Wśród manifestujących było także wielu mężczyzn.
Pochód przeszedł ulicami Gdańska spod Dworu Artusa pod biuro Prawa i Sprawiedliwości przy Targu Drzewnym.
W obronie praw kobiet
Manifestanci skandowali między innymi "Ani jednej więcej" odnosząc się do śmierci 30-latki z Pszczyny. Ciężarna kobieta zmarła z powodu sepsy po tym, jak lekarze mieli czekać na obumarcie płodu.
– Mam córkę i właściwie w jej imieniu tutaj występuję. Córka jest za granicą, bo jej przyszłość tutaj jest pod znakiem zapytania – stwierdziła jedna z uczestniczek marszu. – Jestem tutaj przeciwko temu, żeby ktoś dziewczynom, kobietom cokolwiek narzucał – dodała inna z protestujących.
Prawa wyborcze kobiet
W Polsce kobiety uzyskały prawa wyborcze po odzyskaniu suwerenności w 1918 roku, dokładnie 28 listopada, na podstawie dekretu Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Według nieformalnych przekazów, przed tą decyzją przed siedzibą marszałka zebrał się tłum kobiet z parasolkami, którymi uderzały w okna budynku. Dlatego też wiele z uczestniczek niedzielnego marszu w Gdańsku miało ze sobą parasole.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24