Po trzech dniach lekarze skończyli badać Czesława Kiszczaka. Około godz. 17.00 generał opuścił placówkę. Na noszach zabrano go do karetki, która odwiezie go do Warszawy.
Trzy dni - tyle czasu potrzebowało 11 biegłych, którzy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym badali Czesława Kiszczaka. Lekarze mieli sprawdzić, czy generał może dalej brać udział w procesie dotyczącym stanu wojennego.
Lekarze zakończyli już badania, więc generał mógł opuścić gdański szpital. Około godz. 17 sanitariusze przetransportowali go z oddziału do karetki, która zawiezie go do Warszawy.
Chciał wrócić do domu
Już po godz. 15 reporter TVN24 ustalił, że Kiszczak miał opuścić placówkę jeszcze w czwartek. Wszystko zależało od gdańskiego szpitala, który organizował transport.
Lekarze nie komentują ewentualnych wyników badań generała. Trafią one do warszawskiego sądu.
Źle się czuł
Jeszcze w czwartek rano żona generała żaliła się na zły stan zdrowia męża. - To jest ciężko chory człowiek. Czuje się gorzej przez wysiłek - mówiła TVN 24 Maria Teresa Kiszczak.
Podobnie o Kiszczaku wypowiadał się Wojciech Musialik, który twierdzi, że jest przyjacielem rodziny. - Generał czuje się gorzej. Ma kłopoty z mówieniem. Podejrzewamy, że bardzo zmęczył go przyjazd do Gdańska - opowiadał w rozmowie z TVN24.pl.
Po południu lekarze mieli stwierdzić, że Kiszczakowi migotały przedsionki serca, dlatego konieczne było ustawienie rozrusznika, który ma wszczepiony.
Według Musialika Kiszczak miał przed południem spotkać się psychologiem i kardiologiem.
Przewieziony karetką pod eskortą policji
O tym, że 89-letni dziś Kiszczak (w latach 80. szef MSW) ma być przewieziony na badania, zdecydował 3 listopada warszawski sąd apelacyjny.
Doprowadzenie oskarżonego, po jego uprzednim zatrzymaniu, zostało zlecone policji. Sąd podkreślał, że trzeba zgrać doprowadzenie oskarżonego z zebraniem na dany dzień wszystkich wyznaczonych 11 biegłych różnych specjalności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa\kwoj / Źródło: TVN 24 Pomorze