Na jednym z gdańskich parkingów kot, który szukał ciepłego miejsca, postanowił schronić się pod maską zaparkowanego auta. Kierowca, nie wiedząc o tym, uruchomił silnik. Ten bardzo poranił zwierzę. Na szczęście kota udało się odratować pracownikom schroniska.
- Kot miał urwaną łapę, z której wystawał fragment kości. Na całym ciele: głowie, grzbiecie i brzuchu były bardzo rozległe rany miażdżone, szarpane, poparzenia. Po dwugodzinnej operacji udało się mu pomóc - powiedział w rozmowie z tvn24.pl powiedział Piotr Świniarski, kierownik schroniska Promyk, do którego trafiło zwierzę.
Ma doskonały apetyt
Początkowo rokowania były bardzo ostrożne, ale po kilku dniach już było widać, że rany - choć nie wyglądały dobrze - zaczęły się goić pod wpływem leków.
- Co najważniejsze, kot ma doskonały apetyt, potrafi zjeść naprawdę dużo. Jest bardzo miły, towarzyski, ciągle mruczy i ociera się o ludzi - dodaje kierownik schroniska.
Jak mówi, kociak - mimo że stracił łapkę - porusza się dość sprawnie.
- Przejawia dużą chęć do wycieczek i wykorzystuje każdą okazję, aby wymknąć się z zajmowanego pomieszczenia - opowiada Świniarski i zapewnia, że choć rekonwalescencja ich pacjenta potrwa jeszcze długo - nawet ponad miesiąc - to nie ma już obaw o jego życie.
"Zaczniemy szukać chętnych do przygarnięcia tego biedaka"
- Jeszcze trochę i zaczniemy szukać chętnych do przygarnięcia tego biedaka, ale nastąpić to będzie mogło dopiero, gdy znikną wszelkie obawy oraz nie będzie już konieczności pozostawania kociaka pod stałą opieka weterynaryjną - przekonuje kierownik.
Pracownicy schroniska przestrzegają, że zimą trzeba szczególnie uważać na podobne sytuacje, bo koty, szukając ciepłych miejsc do schronienia, najczęściej wybierają auta na parkingach i nie zawsze zdążą uciec.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/lulu / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko Promyk