Oddział ginekologiczno-położniczy w starogardzkim szpitalu został zamknięty po tym, jak u jednego z lekarzy potwierdzono koronawirusa. Ginekolog miał objawy choroby, ale - jak twierdzi rzeczniczka szpitala - nie były one typowe dla COVID-19. Mimo wszytko mężczyzna badał pacjentki. 38 kobiet i 12 osób z personelu, którzy mieli z nim kontakt zostało poddanych badaniu. Wszyscy mieli negatywne wyniki.
Kociewskie Centrum Zdrowia w Starogardzie Gdańskim (Pomorskie) wstrzymało przyjęcia pacjentek na oddziale ginekologiczno-położniczym od środy do odwołania.
- Przyjęcia zostały wstrzymane po tym, jak otrzymaliśmy dodatni wynik na obecność koronawirusa u jednego z naszych lekarzy - mówi Ewa Macholla, rzeczniczka Kociewskiego Centrum Zdrowia.
Jak przekazała, ginekolog miał objawy choroby, ale - jak twierdzi rzeczniczka - nietypowe dla koronawirusa. Szczegółów jednak nie ujawnia. Lekarz przyjmował więc pacjentki.
Testom na obecność koronawirusa zostało poddanych 12 osób z personelu, które miały kontakt z lekarzem i 38 pacjentek znajdujących się na oddziale. W czwartek wieczorem szpital przekazał, że wszystkie wyniki były negatywne.
"Z powodu dalszych procedur epidemiologicznych obejmujących personel i trwającej kwarantanny Oddział nadal nie ma możliwości przyjmowania pacjentek" - czytamy w komunikacie.
Macholla dodała w środę, że szpital nie ma informacji, ile dokładnie osób mogło mieć kontakt z ginekologiem. Pracował on również w innym miejscu.
Kociewskie Centrum Zdrowia będzie przyjmowało pacjentki tylko z zagrożeniem życia. Kobiety, które miały wyznaczony termin porodu będą odsyłane do innych miejscowości, jak np. Tczew, Malbork, Kwidzyn lub Trójmiasto.
"To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie"
Informację o zakażonym lekarzu szpital przekazał również poprzez media społecznościowe.
"Trwa obecnie wywiad epidemiologiczny wśród personelu i pacjentek. Więcej informacji można uzyskać telefonicznie pod numerem: 58 774 94 60, 58 774 94 61" - napisali.
Tomasz Augustyniak, Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny stwierdził, że zachowanie lekarza, który badał pacjentki mimo objawów choroby było "skrajnie nieodpowiedzialne".
- Będę kontaktował się z Izbą Lekarską, czy zostaną wobec niego wyciągnięte jakieś konsekwencje. To jest narażanie życia i zdrowia pacjentów - mówił w rozmowie z TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps