Piątkowy mecz Lechii Gdańsk z Widzewem Łódź zostanie rozegrany bez kibiców gości. Wojewoda zadecydował, że ich sektory będą zamkniętę, w związku z incydentem, do którego doszło w Gdańsku na meczu z Lechem. Kibice odpalili wtedy race, ale monitoring tego nie zarejestrował, bo ktoś go wyłączył.
O to, by mecz odbył się bez kibiców gości wnioskowała gdańska policja. Uzasadniała to właśnie wydarzeniami z meczu Lechii z Lechem. Przez to, że ktoś wyłączył monitoring, funkcjonariusze nie mogą namierzyć winnych odpalenia rac.
„Doszło do uchybień ze strony organizatora meczu. W trakcie trwania zawodów grupa niezidentyfikowanych kibiców Lecha Poznań, dokonała odpalenia materiałów pirotechnicznych w postaci rac świetlnych, co wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 59 ustawy z dnia 20 marca 2009 roku o bezpieczeństwie imprez masowych” – tłumaczy komendant.
Nie ma monitoringu, nie ma winnych
Podczas rozmowy w Radiu Gdańsk wojewoda pomorski Ryszard Stachurski przyznał, że policja ma problem z ustaleniem, którzy kibice złamali prawo. Gdy policja poprosiła o nagranie z meczu z 30 września okazało się, że monitoring nie zarejestrował momentu odpalenia rac, bo system został wtedy wyłączony.
Ja relacjonuje wojewoda według ustaleń policji monitoring został wyłączony na 2 minuty przed pokazem pirotechnicznym w sektorze gości i włączony ponownie 5 minut po jego zakończeniu. W tym czasie dostęp do systemu miało 18 osób. Organizator czyli Klub Lechia Gdańsk nie jest w stanie stwierdzić kto za taką sytuację odpowiada.
Lechia - „Winna firma odpowiedzialna za monitoring”
- Klub nie miał nic wspólnego z bezprawnym wyłączeniem monitoringu. W trakcie meczu pracownik klubu nie ma dostępu do monitoringu – tłumaczył tvn24.pl Michał Lewandowski rzecznik Lechii Gdańsk. – Do monitoringu zatrudniamy firmę zewnętrzną Blue Services, która zobowiązana jest nagrania archiwizować i przekazywać służbom jeśli zachodzi taka konieczność – dodaje.
Rzecznik przywołuje też wyjaśnienia firmy ochroniarskiej. Ta zapewnia, że race nie zostały wniesione na stadion w dniu meczu. Według jej przedstawicieli piorotechnikę na teren stadionu mogła wnieść wcześniej osoba, która ma wstęp na stadion. Władze Lechii zamierzają oddać sprawę do sądu.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze, Radio Gdańsk
Źródło zdjęcia głównego: tvn24