Rowerzysta z Gdyni, który sfilmował, jak jeden z kierowców łamie przepisy ruchu drogowego został przez sąd uniewinniony. Policja złożyła apelację i dołączyła do niej płytę z nagraniem, na którym pan Krzysztof mówi dziennikarzowi, że to jego nagranie. Policjanci, którzy na podstawie otrzymanego filmu ukarali już pirata drogowego, uważają, że sam rowerzysta też złamał przepisy i musi zostać ukarany.
Policja nie składa broni i zamierza za wszelką cenę udowodnić przed sądem, kto jest autorem nagrania, na którym widać, jak jeden z kierowców łamie przepisy ruchu drogowego. Filmik przesłał rowerzysta, który akurat uczestniczył w gdyńskiej Masie Krytycznej.
Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił pana Krzysztofa, ale policja złożyła apelację. Obie strony ponownie spotkają się na sali sądowej. Obrońca rowerzysty opowiedział tvn24.pl co jest w apelacji.
Pierwszy proces i wyrok - niewinny
Sąd uniewinnił rowerzystę, bo policja nie przedstawiła wystarczających dowodów, by można było jednoznacznie stwierdzić, kto nagrywał filmik oraz kto jechał rowerem, na którym umieszczono kamerę.
- To była zwykła złośliwość policji. Nareszcie funkcjonariusze nie będą mogli tak lekkomyślnie podchodzić do ludzi, którzy chcą pomagać wymiarowi sprawiedliwości – powiedział mec. Tomasz Złoch, obrońca rowerzysty.
Podczas ogłaszania wyroku sędzia podkreślił, że policja ma obowiązek monitorować i zgłaszać wszystkie wykroczenia.
Co jest w apelacji?
- Głównie zwrócono uwagę na to, że sąd pierwszej instancji nie ustalił kto jest autorem nagrania. Dlatego tym razem policja dołączyła płytę z materiałem, który wyemitowano w telewizji - opowiada mec. Tomasz Złoch.
Na nagraniu rowerzysta mówi dziennikarzowi, że to on zrobił nagranie. Pokazuje również, gdzie miał przyczepioną kamerkę. Podczas rozmowy z reporterem przypomniał, że wysłał nagranie, bo policja zachęcała, żeby dostarczać takie materiały.
Obrońca pana Krzysztofa jest dobrej myśli.
- Oczywiście, po obejrzeniu tego nagrania sąd pewnie uzna, że zrobił je mój klient. To nie jest problem. Przedstawię całą argumentację, którą usłyszał już sąd poprzedniej instancji. Jesteśmy przekonani, że pan Krzysztof nie zrobił nic złego - tłumaczy mec. Złoch.
Policjanci przypomnieli również w apelacji, że pan Krzysztof jechał za daleko od prawej krawędzi jezdni. - Możliwie blisko oznacza jak najbliżej prawej krawędzi, a nie środka jedni czy pasa ruchu - czytamy w piśmie sporządzonym przez policję.
Zobacz materiał Faktów:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24