Artur W., znany w trójmiejskim środowisku przestępczym jako "Wolv", został skazany na 12 lat więzienia za spowodowanie wypadku, w którym zginęła kobieta. Sąd także dożywotnio zakazał mu prowadzenia pojazdów.
Artur W. został skazany za umyślne spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz prowadzenie pojazdu pod wpływem środka odurzającego - kokainy. Już po zakończeniu procesu w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Północ, gdy policjanci chcieli go wyprowadzić z sali, dyskutował z sędzią, pokazując wyniki badań toksykologicznych. – Nie byłem pod wpływem narkotyków – twierdził.
- Stała się tragedia, jak sąd powiedział. Zginął człowiek. Ja żałuję, że jechałem bez uprawnień – skomentował dziennikarzom. Wyrok jest nieprawomocny. W sądzie nie był żadnego z jego obrońców, więc nie wiadomo, czy będzie apelacja.
Do końca życia nie może usiąść za kierownicą
Sędzia Beata Majkowska nie miała wątpliwości, że "Wolv", który nigdy nie posiadał prawa jazdy, w ogóle nie powinien wsiadać za kierownicę. – Taką brawurę, którą pan wtedy zastosował, daje alkohol, narkotyki. Wybrał pan narkotyki. Ta decyzja zaważyła na losie wielu osób, również pana rodziny. Tylko szczęście przesądziło, że tych ofiar nie było więcej – mówiła sędzia, uzasadniając wyroku.
Artur W. został skazany na 12 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Ma też zapłacić nawiązki dla rodziny ofiary i innych pokrzywdzonych. Wyrok nie jest prawomocny.
Do wypadku doszło w 25 kwietnia 2015 roku na alei Grunwaldzkiej w Gdańsku, na pasie w stronę Sopotu. To okolice Galerii Bałtyckiej. Według relacji Wolva, rzekomo stracił on panowanie nad kierownicą, gdy unikał zderzenia z włączającym się do ruchu citroenem, a potem wypadł z drogi. Miał też podkreślać, że była zła nawierzchnia.
Policja ustaliła natomiast, że oskarżony tuż przed wypadkiem jechał szybciej niż 80 kilometrów na godzinę. Przejechał z lewego pasa na środkowy, a potem uderzył w nissana jadącego prawidłowo prawym pasem. Następnie wyleciał z jezdni i wpadł w grupę rowerzystów.
Miał przejść zabieg, zabił na drodze
W zdarzeniu ucierpiały cztery osoby – kierowca nissana i troje rowerzystów – mężczyzna oraz dwie kobiety. 40-latka, która była w najcięższym stanie, zmarła w szpitalu.
Co więcej, w ślinie W. wykryto kokainę, a nagrania z jego przejazdu przez miasto pokazały, że jechał brawurowo i szybko, co podczas odczytywania wyroku podkreśliła sędzia. Nigdy też nie miał prawa jazdy. "Wolv" w czasie, gdy doszło do tragicznego wypadku, był na przepustce z więzienia – odsiadywał prawomocny wyrok 10 lat więzienia za rozbój, doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem i posiadanie broni bez zezwolenia.
Gdański areszt śledczy, w którym mężczyzna odbywał karę, powiadomił wówczas Sąd Okręgowy w Gdańsku, że Artur W. ma ciężką chorobę "zagrażającą jego życiu", a to uniemożliwia jego pobyt w areszcie, bowiem nie ma tam możliwości jego leczenia.
40-letni wówczas "Wolv", w dniu kiedy doszło do tragedii, miał przejść zabieg i dwa dni później ponownie stawić się w zakładzie karnym.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24