Sąd w Gdańsku nie uwzględnił zażalenia prokuratury na brak aresztu dla 19-letniego sternika barki, który uczestniczył w śmiertelnym wypadku na Motławie. Po przewróceniu się łodzi do wody wpadły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie. Zginęły cztery z nich, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży i jej nienarodzone dziecko.
W czwartek sąd rozpatrywał zażalenie prokuratury na brak aresztu dla 19-letniego sternika barki. Jak przekazała Grażyna Wawryniuk, Sąd Okręgowy w Gdańsku nie uwzględnił zażalenia prokuratury na niearesztowanie 19-letniego Marka O. przez Sąd Rejonowy w Gdańsku. Oznacza, to że mężczyzna nie zostanie tymczasowo aresztowany, jak chciała prokuratura.
W połowie października 19-letni sternik galara usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym. Było to pokłosie tragicznego wypadku z udziałem Galara Gdańskiego, do którego 8 października doszło na Motławie. Łódź z 14 osobami na pokładzie przewróciła się. Większość osób udało się uratować i wyciągnąć na brzeg. Cztery osoby nie żyją: 59-letni mężczyzna, kobieta w wieku 50 lat, 27-latka w zaawansowanej ciąży i jej nienarodzone dziecko.
Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowy areszt. Sąd nie przychylił się jednak do wniosku i zasądził wobec podejrzanego dozór policyjny. Jedną z przesłanek była możliwa zmiana zarzutu: z umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym na wypadek nieumyślny, co obniża ewentualne konsekwencje grożące 19-latkowi. Sędzia uznał też, że nie ma obawy matactwa w śledztwie.
Prokuratura: naruszył dobrą praktykę morską
Sąd Rejonowy w Gdańsku 11 października zdecydował, że 19-letni sternik Marek O. nie zostanie aresztowany.
Podejrzany przyznał się do spowodowania nieumyślnej katastrofy, a nie jak zarzuca prokuratura - do umyślnego spowodowania katastrofy.
Według prokuratury przyczyną zdarzenia było naruszenie przez niego zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym oraz dobrej praktyki morskiej wynikającej z Konwencji w sprawie Międzynarodowych Przepisów o Zapobieganiu Zdarzeniom na Morzu.
Zdaniem śledczych zaniedbał on zachowania środków ostrożności, niewłaściwie prowadził obserwację wzrokową i nie ustąpił mającemu pierwszeństwo zespołowi holowników i statkowi.
"Wbrew zwyczajowemu obowiązkowi uzyskania od pilota zespołu holowników zgody na przepłynięcie, ignorując sygnały alarmowe, wbrew obowiązkowi postoju, wpłynął w strugę śrubową holownika, wskutek czego doszło do niekontrolowanego przemieszczenia się jachtu, utraty stateczności i jego wywrócenia" - informowała prokuratura.
Prokuratura nadal nie ma wyników sekcji zwłok ofiar wypadku - śledczy czekają na opinie biegłych w tym zakresie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24