Gdańska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie ataku na aktywistów LGBT w marcu tego roku. Jak wyjaśniała Grażyna Wawryniuk z tamtejszej prokuratury okręgowej, nie udało się dotychczas ustalić personaliów sprawców, a obrażenia poszkodowanych nie były poważne. - Nie podoba nam się taki stosunek państwa wobec obywateli. Decyzja prokuratury budzi nasz sprzeciw - powiedziała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformowała nas o umorzeniu śledztwa w sprawie ataku na członków grupy "Homokomando", którzy ćwiczyli w gdańskim Parku Reagana w marcu tego roku.
- Postępowanie prowadzone było w kierunku artykułu 158 [Kodeksu karnego - przyp. red.], czyli udział w bójce lub pobiciu. W toku postępowania uzyskano opinie biegłych lekarzy, że obaj pokrzywdzeni doznali obrażeń na czas [rekonwalescencji - red.] poniżej siedmiu dni. Jeden z nich był narażony na inne skutki w postaci obrażeń powyżej siedmiu dni - relacjonował prokurator.
"Nie podoba nam się stosunek państwa do obywateli"
W dodatku nie zdołano przez kilka miesięcy ustalić personaliów napastników. To wszystko wpłynęło na decyzję śledczych. Wawryniuk podkreśliła, że ta decyzja jest nieprawomocna i pokrzywdzonym przysługuje zażalenie na nią. - Niezależnie od tego w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku zostanie ona poddana ocenie, czy jest kompletna i prawidłowa - dodała prokurator.
Do sprawy odniosła się Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - Nie podoba nam się taki stosunek państwa wobec obywateli. Decyzja prokuratury budzi nasz sprzeciw - mówiła dziennikarzom podczas konferencji prasowej. Jej zdaniem decyzja o umorzeniu zapadła za szybko.
Zapowiedziała, że, choć nie jest stroną w sprawie, zapewni wsparcie poszkodowanym mieszkańcom miasta. Zaapelowała także, żeby policja dołożyła starań, by znaleźć sprawców tej napaści.
Najpierw obrażali, potem bili
Jak relacjonowali w mediach społecznościowych członkowie gdańskiego "Homokomando", do ataku doszło w środę 17 marca tego roku, przed godziną 19. Grupa około 30 zamaskowanych osób miała zaatakować ćwiczących w Parku imienia Ronalda Reagana w Gdańsku. Najpierw mieli ich obrażać, a potem przejść do rękoczynów.
Dwóch mężczyzn - liderów grupy aktywistów z Trójmiasta - zostało poszkodowanych i trafiło na szpitalny oddział ratunkowy. Nie odnieśli na szczęście poważnych obrażeń.
Sprawa została zgłoszona na policję. - Wstępnie wiemy, że do ćwiczących podbiegła grupa mężczyzn, którzy po ataku uciekli. Na miejsce wysłano kilka patroli, które przeszukały pas nadmorski. Przeglądamy także zapisy z monitoringu. Policjanci dążą do tego, by jak najszybciej zatrzymać sprawców – zapewniała nas wówczas nadkomisarz Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
"To atak terrorystyczny"
"Homokomando" to inicjatywa warszawskiego aktywisty LGBT Linusa Lewandowskiego. Jak sami się reklamują, są "gejowską drużyną sportową". Organizują zajęcia poprawiające kondycję fizyczną, w tym także zajęcia z samoobrony, głównie dla osób nieheteronormatywnych.
"Homokomando" odniosło się do tej sytuacji w mediach społecznościowych. "Jest to atak o charakterze terrorystycznym - napastnicy chcą nas zastraszyć, byśmy znów pochowali się w szafach, i bali się być sobą" – czytamy we wpisie na Facebooku.
Jak zapowiadają członkowie grupy, nie dadzą się zastraszyć i będą dalej organizować treningi, a także uruchamiać ośrodki organizacji w kolejnych miastach.
CZYTAJ TAKŻE: "Zostaliśmy zaatakowani, bo trzymaliśmy się za ręce" >>>
"Chcemy, żeby wszyscy w Polsce czuli się bezpiecznie - niezależnie od płci, orientacji czy pochodzenia. I nie spoczniemy, póki tego nie osiągniemy" – napisało w internecie trójmiejskie "Homokomando".
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock