Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na ulicy Jagiellońskiej. "Właśnie zostaliśmy zaatakowani - bo trzymaliśmy się za ręce, 5 metrów od domu. Mam złamany ząb i podbite oko, Rafał tylko siniaki. Sprawcy zbiegli" - napisał tuż po zdarzeniu Linus Lewandowski, aktywista LGBT+. Wrzucił też zdjęcie zranionej twarzy.
W niedzielę o szczegółach sprawy obaj mężczyźni opowiedzieli reporterce TVN24.
"Patrzę a obok leży mój chłopak, bity"
- W sobotę wieczorem wracaliśmy do mieszkania, trzymając się za rękę. Trzy metry przed klatką słyszę z tyłu "hej ty" - mówił Linus Lewanowski. Aktywista odwrócił się i usłyszał: "jeb** peda**". Chwilę później został uderzony w twarz pięścią. - Próbowałem ogarnąć sytuację, on mnie nadal atakował, próbowałem go złapać, ale szedł z drugim, drugi mu pomagał. Patrzę, a obok leży mój chłopak, bity. Chciałem mu pomóc, podbiegłem, tamci mnie przewracają, uderzają - relacjonował.
Zareagowali świadkowie, najpewniej ludzie z knajpy znajdującej się obok. Sprawcy uciekli. Na miejsce przyjechała policja.
Lewandowski zwraca uwagę, że w nowym mieszkaniu z partnerem mieszkają od dwóch miesięcy. Niemal codziennie chodzą za rękę i niemal codziennie słyszą z tego powodu uwagi.
Policja zajmuje się sprawą
Rafał Retmaniak z wydziały prasowego Komendy Stołecznej Policji potwierdził, że jeszcze w sobotę funkcjonariusze byli na miejscu. – W niedzielę popołudniu przyjęliśmy oficjalne zgłoszenie, będziemy zajmować się sprawą – powiedział policjant.
Linus Lewandowski to aktywista, broniący praw społeczności LGBT. To on założył Homokomando - organizację sportową, zrzeszającą osoby homoseksualne. Publicznie wspierał aresztowaną ostatnio Margot.
Autorka/Autor: kz/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24